niedziela, 30 września 2012

Orędzie Matki Bożej z 25 września 2012

„ Drogie dzieci! Również dziś wzywam was do nawrócenia i świętości. Bóg pragnie dać wam radość i pokój przez modlitwę,  ale wy, dziatki,  jesteście jeszcze daleko, przyzwyczajeni do ziemi i spraw ziemskich. Dlatego wzywam was ponownie otwórzcie wasze serce i spójrzcie na Boga i sprawy Boże, a radość i pokój zapanują w waszych sercach. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.“

piątek, 28 września 2012

Rząd wysłał nas na ulice

Coś niedobrego dzieje się z naszym społeczeństwem - mówi Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Według danych Eurostatu polscy pracownicy pracują najdłużej w Europie, ale ich wynagrodzenia należą do najniższych. Zastanawiająca jest mała aktywność obywateli, gdy rząd postanowił wydłużyć drastycznie wiek emerytalny. Większość postulatów z Sierpnia 1980 nie została spełniona i to z winy pierwszego przewodniczącego Solidarności, Lecha Wałęsy, który przy okrągłym stole zdradził ideały Solidarności, a dzisiaj chciałby pałować związkowców, którzy domagają się prawdy i sprawiedliwości. Dlatego biorą udział w marszu "Obudź się Polsko", bo ten rząd musi trafić do lamusa - to najgorszy rząd od 1989 roku. Chory rynek pracy, korupcja, afery, nepotyzm i kolesiostwo. Demokracja kończy się na wrzuceniu kartki do urny przez 50 % Polaków, a potem czteroletnia dyktatura - rządu nikt nie kontroluje - robią co chcą i drwią z narodu w żywe oczy - przykładem jest afera hazardowa, która zmiotłaby rząd w każdym normalnym kraju. Obywatele zbierają 2 mln podpisów i chcą referendum, a rząd ich policzkuje wrzucając ich podpisy do kosza. To arogancja władzy i hipokryzja. Przed wyborami np. PO nie mówiła nic o wydłużeniu wieku emerytalnego. Przeprowadzenie referendum było więc obowiązkiem władzy. Gdyby rząd chciał z nami negocjować nie byłoby protestów, a tak pozostaje wyjść na ulicę i protestować. Tam się spotkamy. Pokażmy władzy co o niej myślimy.

środa, 26 września 2012

Niebezpieczny "kelner"

Normalny, porządny człowiek, owszem, używający ostrego języka. Wojciech Brown, pseudonim "kelner", bo o nim mowa, został uznany za osobę niebezpieczną. Kibic Legii Warszawa, poseł Halicki mówi o nim, że "kelner" nie jest żadnym gangsterem, ani człowiekiem zagrażającym ładowi demokratycznemu. Czym Wojciech Brown naraził się władzy, że otrzymał status niebezpiecznego? "Kelner" znany jest z tego, że obrzucił tortem byłego prezesa Legii Warszawa Leszka Miklasa, zawiadywał autokarem "Tóskobusem" parodiującym kampanię Donalda Tuska, gdy premier grał w piłkę z dziećmi, urządził mu "doping", założył portal "KoniecITI". Za każdą akcję "kelnerowi" wytoczono sprawy sądowe, ale wszystkie wygrał. Mimo to siedzi bez wyroku jako tymczasowo aresztowany, za kontrmanifestację przeciwko rosyjskiemu marszowi w czasie Euro 2012 w Warszawie. Po telefoni Putina rozpoczęła się fala wypowiedzi polityków PO domagających się aresztowania kibiców i podło na "kelnera", którego policja wytypowała jako głównego organizatora. Na komisariacie policjanci żartują z "kelnera" - "daj tego z Al-Kaidy". I tak oto człowiek siedzi bez wyroku bo ośmiela się głośno protestować przeciwko polityce Tuska. Tusk, twój rząd obalą kibole bo mają taką wolę.

wtorek, 25 września 2012

Niechciana Solidarność

Jak to się stało, że związek zawodowy, który odegrał kluczową rolę zmian społecznych na rzecz wolnego rynku, demokracji i wolności państwa, jest dzisiaj traktowany jak balast i piąte koło u wozu i to nie tylko przez przeciwników, ale także przez dawnego przywódcę, czyli Lecha Wałęsę? Dlaczego dzisiejsza "Solidarność" nie cieszy się poważaniem ze strony rządu i wielu dawnych działaczy? Dzisiejsza "Solidarność" jest jednoznacznie prawicowym ruchem katolickim. Wielu nie podoba się, że "Solidarność" nie chce być lewicowa. Jest mocno zakorzeniona w pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. W ten sposób nie zdradziła ideałów, z których wyrosła: nadal domaga się prawdy, sprawiedliwości, równego traktowania Radia Maryja i telewizji Trwam. "Solidarność" oskarżana jest, że się upolitycznia, ale przecież Wałęsa i Kaczyński, którzy wywodzą się ze związku zostali prezydentami. Jest rzeczą naturalną, że w przypadku słabości państwa, pracownicy, którzy "z dołu" lepiej widzą sprawy, upominają się o wolne i demokratyczne państwo. Stąd poparcie "Solidarności" dla wspólnego marszu "obudź się Polsko" i współpracę wszystkich, którzy rozumieją konieczność zmiany. Jeśli pracownicy nie wymuszą na władzy III RP przestrzegania konstutucyjnych obowiązków rządu i dbania o interesy polskiej rodziny i wszystkich obywateli to kto?

sobota, 22 września 2012

Rozum a zabobon

W rozmowie z Janem Pospieszalskim ekspert Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów Aleksander Posacki twierdzi, że rozpoznawanie zagrożeń duchowych powinno być przedmiotem szkoleń. Można zaobserwawać jak niektórzy biznesmeni czy naukowcy, a więc ludzie wykształceni i inteligentni zakładają pierścień Atlantów i biegają do wróżki. Traktują ten pierścień jak amulet i talizman mający zapewnić sukces, zdrowie, szczęście. Tymczasem wiara w amulety i talizmany jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu i z reguły sprowadza nieszczęście. W świat zabobonów i magii uwikłani są często artyści. Pełna demonicznej symboliki jest też kultura masowa. Przykladem jest spór o Harrego Pottera. Głebsza analiza pokazuje wątki ezoterycznei gnozę, ale żeby się w tym rozeznać trzeba mieć niezbędną wiedzę. W "Harrym Potterze" występuje np. realna postać - agnostyk i alchemik Nicolas Flamel czy Helena Bławatska-Cassandra - spirytystka, założycielka jednego z największych przedsięwzięć antychrześcijańskich - Towarzystwa Teozoficznego. W "Harrym Potterze" jest wiele odniesień do magii, spirytyzmu, astrologii, wróżbiarstwa, które stanowią grzech bałwochwalstwa. Jest to utwór niebezpieczny nie tylko dla dzieci i rodzice w żadnym razie nie powinni kupować swym dzieciom takiej powieści ani godzić się aby nauczyciele zabierali ich dzieci w ramach wycieczki na tego typu filmy. Nie znaczy to, że taki kontakt od razu otworzy człowieka na opętanie, ale bardzo osłabia go, demontuje wizję świata i przekonania chrześcijańskie.

czwartek, 20 września 2012

Bojkot

  Niedawno na polskim rynku pojawił się napój energetyczny   "demon".   Zarówno nazwa produktu jak i jego promocja     przez Nergala , znanego m. in. z publicznego spalenia Biblii, to nic innego jak propagowanie satanizmu. Producent napoju "Demon", firma Agros-Nowa jest właścicielem dziewięciu znanych marek: Łowicz, Kotlin, Fortuna, Tarczyn, Krakus, Garden, Dr Wit, Pysio, Włocławek. Internauci z portalu Rebelya zaproponowali bojkotować wszystkie te produkty tak długo dopóki firma Agros-Nowa nie wycofa się z produkcji marki "Demon Energy Drink". Inicjatorzy akcji napisali: nie pozwolimy by w Polsce publicznie propagowano satanizm. Na stronie www.satanizmnieprzejdzie.pl można składać podpisy popierające inicjatywę. Nie wiem jak wy, ale ja jestem pełen uznania dla młodych ludzi, którzy nie przechodzą obojętnie wobec aktów wrogości dla chrześcijańskich zasad. Gdy obserwuję rzeczywistość nachodzi mnie smutna myśl: Ojczyzno Jana Pawła II co się z tobą stało? Dołączam również do akcji tv.Trwam "Obudź się Polsko".

poniedziałek, 17 września 2012

Przyczyna katastrofy - działanie osób trzecich

Początek rozpadu samolotu na kilkaset metrów przed uderzeniem w ziemię potwierdziła na oficjalnej konferencji prasowej w lipcu 2011 r. Prokuratura Wojskowa. Badanie czarnych skrzynek i skrzynki parametrów lotu pokazały, że zamilkły one jeszcze przed uderzeniem samolotu w ziemię, mniej więcej 17-15 m nad ziemią.
Z danych zawartych w systemach nawigacyjnych odczytanych przez producenta wynika, że przed katastrofą Tu-154M nr 101 nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów nad poziomem ziemi a katastrofa rozpoczęła się, gdy samolot odchodził na drugi krąg i wzniósł się do wysokości ponad 30 m.
Z ustaleń Zespołu Parlamentarnego wynika też m.in., że bezpośrednią przyczyną katastrofy były „dwa silne wstrząsy” zarejestrowane przez czujniki przyspieszenia pionowego a zaprezentowane na wykresach skrzynki parametrów lotu w raportach MAK i Millera bez żadnego komentarza. Ze względu na charakter ich przebiegu musiały być wywołane zewnętrzną, w stosunku do układu samolotu, siłą. Na podstawie zarejestrowanych parametrów lotu zespół prof. K. Nowaczyka ustalił miejsce, w którym mogły te wstrząsy wystąpić. Z kolei fundamentalne badania dr inż. G. Szuladzińskiego, zweryfikowane przez pozostałych ekspertów, pozwoliły sformułować hipotezę, że zanotowane wstrząsy były skutkiem eksplozji – prawdziwej przyczyny katastrofy.
Skrzydło samolotu Tu-154M lecącego z taką prędkością i z taką trajektorią jak w dniu 10 kwietnia 2010 r. nie mogło zostać złamane przez brzozę o parametrach podanych w oficjalnych raportach, nawet gdyby doszło do takiej kolizji.
Po minięciu rejonu brzozy,  Tu-154M nr 101 leciał bez zmiany trajektorii poziomej ze stałym kierunkiem  co najmniej do punktu odległego o 714 m od progu pasa. W tym miejscu, na wysokości ok. 36 m nad poziomem pasa, system TAWS zapisał ostatni komunikat nr 38 „landing event”. Wówczas nastąpił pierwszy, a po nim drugi, silniejszy wstrząs, po czym zanikło zasilanie elektryczne i zamrożona została pamięć komputera pokładowego FMS samolotu.
 Eksplozja wewnątrz kadłuba spowodowała jego gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie oraz, odnotowane przez przyrządy, gwałtowne przyspieszenie pionowe skierowane w dół, czego bezpośrednim skutkiem był rozpad kadłuba samolotu początkowo na dwie główne części. Świadectwem wielkiej siły tej eksplozji jest kształt głównej części kadłuba (spadł on na ziemię w pozycji odwróconej z wywiniętymi na zewnątrz burtami), rozerwanie poszycia skrzydła oraz m.in. wyrwanie spajających poszycie nitów.
Opisany w ekspertyzie dr. inż. G. Szuladzińskiego charakter zniszczeń Tu-154M nr 101, a także większości ciał ofiar - w tym znaczne rozrzucenie szczątków samolotu i ciał na obszarze o powierzchni ponad 1 ha oraz duża ilość fragmentów kilkucentymetrowej wielkości - wykluczają, by doszło jedynie do awaryjnego lądowania (lub upadku).
Analiza relacji świadków obecnych w pobliżu miejsca katastrofy pozwoliła stwierdzić, że większość z nich (także w zeznaniach składanych przed prokuratorami pod rygorem odpowiedzialności karnej) wskazuje na eksplozje poprzedzające ustanie pracy silników i upadek samolotu.
Zespół Parlamentarny zgromadził co najmniej 19 relacji naocznych świadków, którzy słyszeli odgłos eksplozji przed upadkiem samolotu.
Upadek Tu-154M na ziemię był konsekwencją wydarzeń, które rozegrały się sto kilkadziesiąt m po minięciu rejonu brzozy, bezzasadnie wskazywanej w raportach MAK i KBWLLP (komisji Millera) jako bezpośrednia przyczyna inicjująca końcową fazę katastrofy. Przyczyna gwałtownych zdarzeń (eksplozje, wstrząsy, zmiana trajektorii lotu) i w ich następstwie zanik zasilania - nadal pozostaje do końca nieustalona.
Zespół Parlamentarny przekazał Prokuratorowi Generalnemu wniosek o wznowienie zaniechanego uprzednio badania hipotezy „działania osób trzecich” jako głównej hipotezy wyjaśniającej tragedię smoleńską

sobota, 15 września 2012

28 miesięcy po Smoleńsku cz.II

Zespół Parlamentarny ustalił, że ani polscy eksperci, ani eksperci Unii Europejskiej i USA nie zostali dopuszczeni do swobodnego zbadania wraku samolotu, a przede wszystkim nie zbadali lewego skrzydła, którego złamanie przez brzozę przedstawiono jako przyczynę upadku i katastrofy samolotu. Nie zbadano też nigdy samej brzozy.  Do dzisiaj minister J. Miller, dr Maciej Lasek nie wyjaśnili, na jakiej podstawie stwierdzono, iż do tragedii doszło na skutek złamania skrzydła o brzozę.
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że do katastrofy doszło na skutek eksplozji. Hipotezę tę potwierdzają też dane dotyczące stanu ofiar a zwłaszcza liczne dowody na to, że wiele ciał zostało rozerwanych na drobne szczątki.
Rolę brzozy w katastrofie smoleńskiej zbadał najpełniej prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron (Ohio, USA). Udowodnił, że nawet gdyby doszło do uderzenia skrzydła w brzozę, to skrzydło przecięłoby drzewo nie tracąc siły nośnej.  Trajektoria wynikająca z danych posiadanych przez komisję Millera, wyklucza uderzenie w brzozę. Potwierdza to także fakt, iż lewe skrzydło ma niezniszczone sloty tworzące jego przednią krawędź, która musiałaby zostać zniszczona w wypadku uderzenia w drzewo. Pozostaje pytanie, dlaczego J. Miller i jego eksperci zdecydowali się sfałszować wyniki swojego raportu, który w sprzeczności z posiadanymi danymi liczbowymi stwierdza, że samolot uderzył w brzozę, urwał skrzydło i na skutek tego wpadł w „beczkę autorotacyjną”. Zespół skierował w tej sprawie w czerwcu br. doniesienie o popełnieniu przestępstwa, a w sierpniu br. Prokuratura Warszawa-Praga rozpoczęła śledztwo w tej sprawie.

piątek, 14 września 2012

Czy są równi i równiejsi?

Jak dowiadujemy się z mediów prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko wokalistce Maanamu Korze. Na jej adres przyszła bowiem przesyłka z USA z 60 g konopi indyjskich. Środowiska lewicowo-liberalne próbują ukręcić łeb całej sprawie pomimo tego, że w Polsce marihuana jest nielegalna. Konkubent piosenkarki prosi o wsparcie polityków PO "premier sam palił, powinien nas zrozumieć". Równocześnie w mediach publikuje się absurdalne teksty broniące piosenkarkę np. dziennikarka Gazety Wyborczej pisze, że z naukowego punktu widzenia marihuana jest dużo mniej szkodliwa od alkoholu i papierosów. Skąd ta pani wzięła takie badania naukowe? Przeciwnie, w prasie popularnonaukowej znajdziemy teksty mówiące o negatywnych konsekwencjach oddziaływania substancji czynnych marihuany czy haszyszu na organizm człowieka prowadzące do nieodwracalnego uszkodzenia centralnego ośrodka nerwowego. Nie można zalegalizować posiadania małej ilości narkotyku, bo dilerzy narkotykowi byliby wtedy bezkarni. Według liberałów posiadanie narkotyków ma być postępowe. Jak może być postępowe coś co dla człowieka i społeczeństwa jest szkodliwe? Większość narkomanów zaczynała od marihuany. Piosenkarce przydałaby się przykładna kara np. w postaci prac społecznych w ośrodku dla narkomanów.

środa, 12 września 2012

28 miesięcy po Smoleńsku cz.I

28 miesięcy po katastrofie w Smoleńsku Zespół Parlamentarny udowodnił niezgodność z prawdą głównych tez rosyjskiego raportu MAK.
Ekspertom pracującym dla Zespołu Parlamentarnego  udało się zrekonstruować wydarzenia ostatnich sekund lotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. Jak wynika z tej rekonstrukcji, najbardziej prawdopodobną przyczyną tragedii były eksplozje, które zniszczyły samolot w powietrzu, a to oznacza, że bezpośrednią odpowiedzialność za tragedię ponoszą nie piloci i warunki atmosferyczne, ale wciąż nieustalone „osoby trzecie”.
Jedno z najważniejszych pytań zadawanych dzisiaj przez Polaków dotyczy tego, co zdarzyło się rano 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku?  Wiemy już, że bez współdziałania premiera Donalda Tuska z Władimirem Putinem i bez rozdzielenia wizyt katyńskich - do tragedii by nie doszło.  Wciąż jednak nie zgromadziliśmy niezbędnych dowodów, by wskazać wszystkich winnych.
Odpowiedzialność za sprowadzenie zagrożenia na Tu-154M nr 101 nad Smoleńskiem ponoszą - przede wszystkim - najwyższe czynniki rosyjskie, które podjęły decyzję o lądowaniu Tu-154M, nie zgodziły się na wskazanie lotniska zapasowego i nie wydały rozkazu zamknięcia lotniska Smoleńsk-Siewiernyj.  Do dzisiaj – choć nawet raport Millera przyznaje, że piloci nie lądowali, ale odchodzili na drugi krąg starając się odlecieć znad lotniska w Smoleńsku – R. Sikorski podtrzymuje i upowszechnia stanowisko, że katastrofa była wynikiem błędu polskich pilotów.  Premier Donald Tusk winny jest zaniechania starań o zwrot Polsce dowodów śledztwa w sprawie katastrofy w postaci wraku, czarnych skrzynek, telefonu satelitarnego i innych rzeczy przetrzymywanych przez Federację Rosyjską.  Rząd premiera Tuska przeciwny jest powołaniu Międzynarodowej Komisji dla zbadania katastrofy smoleńskiej.

Żaden z polskich lekarzy nie uczestniczył ani w oględzinach, ani w sekcjach zwłok. Szczątki ofiar znajdowano jeszcze po upływie pół roku na miejscu katastrofy, a nieznani sprawcy używali telefonu komórkowego prezydenta Kaczyńskiego co najmniej kilkadziesiąt godzin po katastrofie. Takie postępowanie wskazuje na świadome współdziałanie przedstawicieli rządu premiera Tuska z władzami Federacji Rosyjskiej na szkodę polskiego śledztwa i w celu uniemożliwienia dojścia do prawdy.
Ponadto przedstawiciele rządu ponoszą odpowiedzialność za brak odpowiedniej reakcji na rosyjską kampanię oczerniającą ofiary katastrofy.

poniedziałek, 10 września 2012

Kłopoty ze sportem

Dwa złote medale, dwa srebrne i sześć brązowych to najsłabszy wynik Polski na igrzyskach olimpijskich od 1956 roku. Po zakończeniu olimpiady w Pekinie, gdzie również zdobyliśmy 10 medali, uznano ten wynik za klęskę i postanowiono coś zmienić - powstał program Klub Londyn 2012. Program polegał na finansowaniu przygotowań tylko tych sportowców, którzy mają szansę na medal lub przynajmniej punktowane miejsce. Do klubu dostało się 125 osób, na których przygotowania wydano 625 milionów zł. Te 125 osób zdobyło w Londynie 8 medali. Zdobycie jednego medalu kosztowało więc podatnika 78 mln zł. Dla porównania zdobycie jednego medalu przez Brytyjczyka kosztowało 32 mln zł (Brytyjczycy zdobyli 65 medali, a wydano 2,5 mld zł). System Klub Londyn 2012 kompletnie zawiódł. Srebrna medalistka w rzucie młotem wypowiada się, że system powinien być opracowany zupełnie inaczej. W czasie przygotowań do igrzysk zawodnik musiał co roku uzyskiwać bardzo dobre wyniki na mistrzostwach Europy i świata, bo w przeciwnym razie tracił stypendium, a z drugiej strony, gdy Anita na leczenie kontuzji potrzebowała specjalistyczne urządzenie rehabilitacyjne, to musiała go finansować z własnej kieszeni. W latach 90-tych państwo wycofało się z finansowania sportu i za treningi i obozy sportowe musiały płacić kluby, które wprowadziły opłaty za możliwość treningów, a i tak wiele z nich upadło. Państwo przestało finansować trenerów sportu w małych ośrodkach. Problemem jest finansowanie sportu masowego, z którego wyrastają mistrzowie. Na uprawianie sportu stać dziś tylko zamożnych, a z nich nie stworzy się przyszłych medalistów. Może warto zastanowić się dlaczego wielkie sukcesy na każdej olimpiadzie mają sportowcy niepełnosprawni?

piątek, 7 września 2012

Nie bronię Pussy Riot

Co byś zrobił, gdyby na Jasną Górę wpadła grupa dziewcząt, która przed obrazem Matki Bożej wyśpiewałaby piosenkę z wulgaryzmami wiedząc, że dziewczyny nie tylko słusznie krytykowały władzę, ale wcześniej domagały się praw dla związków gejowskich, walczyły o wolność aborcji, atakowały chrześcijaństwo za jego nauczanie moralne, organizowały happeningi polegające na odbywaniu stosunków płciowych w muzeach? Ja domagałbym się ukarania takich "artystek". Szum wokół Pussy Riot nie ma na celu skrytykowanie Putina, ale prawdziwym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której można bezkarnie obrażać chrześcijan, a miejsca ich kultu nie będą przez prawo chronione. Czy byłaby możliwa taka akcja w żydowskiej synagodze, albo w muzułmańskim meczecie? Nie mam wątpliwości, że nie byłoby to możliwe. Widzieliśmy też w mediach ukraińskie feministki, które w ramach poparcia Pussy Riot i protestu przeciwko procesowi w stroju toples ścięły katolicki krzyż. Co im przeszkadza krzyż? Co zawinili im katolicy? Walka dziewcząt z Pussy Riot nie wynika z wrogości do systemu Putina, ale z wrogości do chrześcijaństwa i chrześcijańskich zasad. One chcą żeby zalegalizować rozpustę, zabijanie dzieci i homoseksualizm i żeby zniszczyć wiarę. Nie zgadzam się, aby swoje poglądy demonstrowały w świątyni za pośrednictwem bluźnierstwa i obrażania uczuć religijnych. Świątynie wybudowali ludzie wierzący, żeby oddawać chwałę dobremu Bogu. Jak chcą głosić inne poglądy niech sobie wybudują swoją "świątynię". Nawiasem mówiąc dwa lata łagru to kara za wysoka. Lepszy byłby wyrok z zawieszeniem lub roboty publiczne na rzecz miasta.

środa, 5 września 2012

Jak zostać dobrym prezydentem?

Jakiego prezydenta Polacy skłonni są obdarzyć zaufaniem? Polacy nie lubią kogoś nadmiernie wykształconego, znającego prawo i historię. Lubią sprytnych, takich co potrafią się ustawić jak Aleksander Kwaśniewski. Takich co mają gadane. Bronisław Komorowski operatywny nie jest, ale jest swojski i dlatego akceptowany w III RP. Zbytnio się nie wybija, a wpadki o dziwo nie powodują spadku jego popularności, bo jest "nasz chłop", nie drażni poczucia równości. Jest pasywny w sprawowaniu urzędu, nie wtrąca się do polityki, przez co nie naraża się na krytykę Niemiec czy Rosji. Lepiej nie drażnić Polaków i Zachód swoim widokiem. Bronisław Komorowski pojął tę naukę, rzadko pojawia się publicznie, nie naraża się na gwizdy i buczenie. Ludzie nie pamiętają już jego wpadek, jego ataków na Lecha Kaczyńskiego, o dobrym humorze na lotnisku, gdy czekano na trumnę ze zwłokami jego poprzednika. Dobry wizerunek zapewnia mu otoczenie się ludźmi aparatu pokomunistycznego, takimi co to lubieją przywileje i honorowe miejsca. Ze strony mediów nic mu nie grozi bo są zaprzyjaźnione. Aby dobrze wypadać w sondażach wystarczy reprezentować dobrze grupy interesu żywiące się Polską. I nic to, że Polska wymiera, że młodzi wyjeżdżają za chlebem bo nie mają perspektyw na przyszłość. Wystarczy usunąć krzyż sprzed pałacu prezydenckiego, z honorami przyjąć prezydenta Rosji, która prawie ukręciła łeb sprawie smoleńskiej. Komorowski jest więc prezydentem Polaków, ale nie wszystkich - nie tych co pamiętają, za co zginęła elita pod Smoleńskiem.

poniedziałek, 3 września 2012

Historia Polski w świadomości Europejczyków

W zachodnioeuropejskich podręcznikach szkolnych określa się Bitwę Warszawską jako napaść wojsk Piłsudzkiego na terytorium miłującego pokój Związku Sowieckiego. Taka wersja polskiej historii w świadomości europejczyków pokutować będzie tak długo dopóki władzę w naszym kraju sprawować będzie PO i podobne ugrupowania walczące z patriotyzmem. Polskość to nienormalność - te słowa Polacy zapamiętają Donaldowi Tuskowi. Tymi słowami dał wyraz swojego stosunku do Ojczyzny i do narodu. Inny polityk PO, Radosław Sikorski, odsądza od czci i wiary sens bohaterskiego zrywu Powstańców Warszawskich - i taki polityk reprezentuje polską rację stanu za granicą? W odróżnieniu od innych europejskich krajów jak Niemcy, Francja, Włochy czy Hiszpania, kreuje się u nas pogardę dla przeszłości i narodowej tradycji. Czy mógłby być kanclerzem Niemiec ktoś kto publicznie stwierdziłby, że niemieckość to nienormalność? Panowie Tusk, Sikorski, Komorowski historia kołem się toczy i bądźcie pewni, że się wam odpłaci.

sobota, 1 września 2012

Czy był cud nad Wisłą?

W mediach laickich pojawiły się komentarze naśmiewające się z terminu "cud nad Wisłą". Trzeba więc przypomnieć, że triumf Piłsudskiego w 1920 roku poprzedzony był wielkim zrywem modlitewnym. Gdy Armia Czerwona szykowała się do "wyzwolenia" Polski spod "burżuazyjnej" władzy, a władze sowieckie szukały komunistycznych działaczy polskiego pochodzenia jak Julian Marchlewski, którzy mogliby tworzyć władze podległe Rosji, Kościół rozpoczął wielką akcję modlitewną, aby uchronić Polskę przed kolejną niewolą. 19 czerwca 1920 roku na Rynku Starego Miasta, Polska została w obecności władz kościelnych i Naczelnika Państwa, zawierzona Najświętszemu Sercu Jezusowemu. W lipcu Konferencja Episkopatu Polski ponownie zawierzyła Polskę Sercu Jezusowemu i ponownie wybrała Maryję na Królową Polski.  W sierpniu biskupi zainicjowali ogólnopolską nowennę za Ojczyznę. W tym czasie we wszystkich świątyniach Warszawy trwały nieustające modlitwy. Podobnie było na Jasnej Górze. Papież Benedykt XV na 10 dni przed Bitwą Warszawską skierował do wszystkich biskupów świata przesłanie" O zmiłowanie Boga nad nieszczęsną Polską". Ojciec Święty wzywał do modlitwy o polskie zwycięstwo nad bolszewikami i przypominał, że Polacy bronią Europy przed wrogami Chrystusa.  Niebo nie pozostało głuche na te modlitwy. W nocy z 14 na 15 sierpnia cudownie objawia się na niebie Matka Boża Łaskawa. Ukazuje się w otoczeniu husarii odziana w szeroki płaszcz, którym osłania stolicę.  Postać Matki Bożej widziały setki bolszewików atakujących Warszawę i pozostały tego świadectwa. Przerażenie było tak wielkie, że mimo grożącej kary śmierci za dezercję, rosyjscy żołnierze rzucili się do panicznej ucieczki. Nie negując zasług ludzi, należną chwałę trzeba oddać Bogu i Maryi. Również w obecnych czasach, gdy Polską rządzą liberałowie dbający tylko o własną kieszeń, wyprzedający dorobek pokoleń Polaków, podczas gdy zadłużany jest nasz kraj, a młodzi nie widzą perspektyw na przyszłość, światli biskupi i paulini na Jasnej Górze wzywają do krucjaty różańcowej za Ojczyznę - przynajmniej jednej dziesiątki różańca dziennie. Nadzieja w Maryi Królowej Polski.