sobota, 30 grudnia 2017

Orędzie z Medjugorje 25 grudnia 2017



„Drogie dzieci! Dziś niosę wam mego Syna Jezusa, aby dał wam swój pokój i błogosławieństwo. Dziatki, wzywam was wszystkich, abyście żyli i dawali świadectwo łaski i darów, które przyjęliście. Nie bójcie się! Módlcie się, aby Duch Święty dał wam siłę, abyście byli radosnymi świadkami i ludźmi pokoju i nadziei. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

piątek, 29 grudnia 2017

Republika środkowoafrykańska



ONZ odwraca głowę. W wojnie domowej, która wybuchła na nowo, chodzi o kontrolę terytorium i dziką eksploatację bogactw; nie jest to wojna religijna. Jednak konflikt w tragiczny sposób odbija się na życiu chrześcijan. Teren, na którym leży moja parafia Ndim, stał się celem trzech ugrupowań. Okupantom forsującym interesy hodowców, ze szkodą dla rolników, zależy w naszym regionie na pastwiskach i udrożnieniu dawnego szlaku handlu bydłem. To, że misjonarze bronią ludzi i głośno mówią o tym skorumpowanym układzie, w którym udział mają też lokalne władze, wielu się nie podoba. Stąd kolejna próba zastraszenia mnie, tym razem fizycznie odczuwalna. Zostałem pobity w naszej wiosce, w obecności sterroryzowanych parafian. Nasz los, ludzi w buszu, nie obchodzi jednak nikogo. Kiedy byłem maltretowany przez rebeliantów, trzy samochody oenzetowskich sił pokojowych przejechały obok drogą, kilkanaście metrów ode mnie. I nie zrobiono nic. Nazajutrz na Mszy było więcej ludzi w kościele niż w niedzielę! Dziękowali mi, że zostałem. o. Robert Wieczorek kapucyn

Kuba



Walka w białych rękawiczkach. Od kubańskiego biskupa usłyszałem, że Fidel Castro powiedział kiedyś, iż nie chce na wyspie żadnych męczenników za wiarę. Nie było więc krwawych prześladowań. Walka z Kościołem odbywała się w białych rękawiczkach. Tak samo jest i teraz. Na spotkanie z papieżem Franciszkiem jechaliśmy w asyście policji, a w każdym autokarze był przedstawiciel partii. Nierzadko w godzinach sprawowanych Mszy czy nabożeństw na ulicy puszczana jest bardzo głośna muzyka lub organizowane są imprezy miejskie. Ksiądz nie może wejść do szkoły, do więzienia wpuszczany jest tylko na pisemną prośbę osadzonego, do szpitala – za zgodą lekarza i na wyraźną prośbę chorego. W tym ostatnim miejscu nie można jednak publicznie sprawować sakramentów, lecz jedynie „po cichu”, by nie indoktrynować innych. Każdy zagraniczny misjonarz ma swoją teczkę, a nasz internet jest kontrolowany. Komunistyczną indoktrynację wciąż mocno widać. Nawet naszą parafialną sekretarkę musiałem długo prosić, by w oficjalnych dokumentach wystawianych przez parafię nie pisała obok daty: „w 56 roku od zwycięstwa Rewolucji”. ks. Witold Lesner misjonarz

środa, 27 grudnia 2017

Indie



Wolność wyłącznie dla hinduistów. Teoretycznie w Indiach jest wolność religijna, ale rozumiana jako wolność bycia hinduistą. Według hinduistycznych fundamentalistów każdy urodzony na tej ziemi jest hinduistą. To oczywista bzdura. Przecież ludy pierwotne, które wyznawały animizm, w dużej mierze zaakceptowały chrześcijaństwo, nie wyznając wcześniej hinduizmu. Przez hinduistów ci ludzie są jednak postrzegani jako porzucający ich wiarę. To nie pozostaje bez konsekwencji. W niektórych stanach lokalne władze wymagają np. pozwolenia sądu na przyjęcie chrztu. W Indiach są hinduistyczne wioski, do których chrześcijanom wstęp jest wzbroniony. Działania duszpasterskie są tolerowane na terenie kościoła, ale prowadzenie szkół i innych instytucji pomocowych jest często postrzegane jako metoda dokonywania przymusowych konwersji. Do Indii nie mogą przyjeżdżać misjonarze i otwarcie głosić Jezusa. Nawet turystycznie przyjeżdżający tam księża czy siostry muszą podpisać lojalkę, że nie będą ani głosić Ewangelii, ani zajmować się duszpasterstwem. Helena Pyz świecka misjonarka

Jemen



Jeszcze gorzej niż w Syrii. Mimo że jestem przedstawicielem papieża, nie mam wstępu na terytorium Jemenu. Nie ma tam już zresztą ani jednego chrześcijańskiego kapłana. Ostatnim był ks. Tom Uzhunnalil, porwany przez islamistów po ataku na dom starców prowadzony przez misjonarki Miłości. Terroryści zamordowali wówczas cztery siostry, a także ich dwunastu współpracowników i podopiecznych. Księdza Toma złapali w kaplicy, w momencie gdy skończył spożywać konsekrowane Hostie. Odzyskał wolność po 18 miesiącach i wrócił do rodzinnych Indii. Na skutek wojny pomiędzy różnymi ugrupowaniami muzułmańskimi większość chrześcijan musiała opuścić Jemen już półtora roku temu. Ci, którzy pozostali, spotykają się prywatnie w małych grupach. Wierni z regionu Adenu docierają do sióstr Matki Teresy z Kalkuty, jedynej wspólnoty zakonnej nadal posługującej w tym kraju. Ponieważ nie ma księży, nie jest odprawiana Eucharystia. Misjonarki, a także wierni w swych domach sprawują jednak liturgię słowa. W Jemenie trwają bombardowania, brakuje żywności. bp Paul Hinder

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Tsunami zła


Sytuacja na Bliskim Wschodzie niestety wciąż niepokoi. Straszy wizja opustoszałych, zniszczonych kościołów, w których nie ma już chrześcijan, bo ich wypędzono lub wymordowano. Odczuwamy wciąż efekt tsunami zła, które przeszło przez cały Bliski Wschód, czyli Iran, Irak, Syrię, a także Liban. Dotyczy to również sporej liczby chrześcijan z Egiptu. Na początku XX wieku na Bliskim Wschodzie chrześcijanie stanowili około 20 proc. mieszkańców, a w tej chwili jest ich około 4,5 proc. Zmieniła się tam atmosfera. Pojawiło się zjawisko nieakceptowania chrześcijan czy wręcz wrogiego do nich nastawienia. Chrześcijanie przestali być buforem między różnymi ugrupowaniami w łonie islamu. Sam islam przeżywa głęboki kryzys, być może najsilniejszy od swojego powstania. Między islamskimi ugrupowaniami trwa walka na śmierć i życie. Islam stał się niezwykle wojujący i nie dopuszcza do dialogu, nawet wewnętrznego. Afrykańskie przysłowie mówi: „Gdzie dwa słonie walczą, tam trawa cierpi”. I tak to wygląda na Bliskim Wschodzie. Zwalczające się islamskie ugrupowania powodują, że mniejszości religijne strasznie cierpią. Czarna wizja jest niestety realna. Byłem w Aleppo, gdy jeszcze trwały tam walki. Tamtejsi chrześcijanie pytali z trwogą, czy nie czeka ich los chrześcijan w Turcji. Przypomnę, że w 1915 roku 23 proc. mieszkańców Turcji było chrześcijanami, teraz jest ich 0,2 proc. I większość z nich jest pozbawiona praw przysługujących mniejszościom religijnym. Są tolerowani, uznani za obywateli tureckich, ale Kościół nie jest akceptowany jako instytucja. Więc bliskowschodnia powtórka z tego, co stało się w Turcji, jest prawdopodobna. W Iraku przed amerykańską inwazją w 2003 roku żyło ok. 1,5 miliona chrześcijan, dziś zostało 250 tysięcy. Ta „reszta Izraela” chce zostać, ale musimy jej pomóc. Ks. Andrzej Halemba, GN 50/17