Pan Jezus, owszem, nie zaraża, ale wirusy robią to bardzo chętnie. Cóż
to za pomysł, że Jezus Eucharystyczny wszystko czyni aseptycznym, nie tylko
samą Hostię, ale też szafarza i nawet osobę przyjmującą? Podkreślam: nie chodzi tu o krytykę czyichkolwiek poglądów
na temat skuteczności czy bezpieczeństwa szczepionek, noszenia masek itp. Każdy
ma prawo mieć tu swoje zdanie i w tej mierze opinie ludzi Kościoła nie są dla
nikogo wiążące. Chodzi o nadawanie tym sprawom rangi religijnej. To wprowadza
chaos zarówno w jednej, jak i w drugiej sferze. I to jest problem, bo kiedy
katolik próbuje duchowością korygować prawa fizyki, to fizyka raczej się tym
nie przejmie, ale duchowość może ucierpieć. Bóg stworzył prawa fizyki nie po
to, żeby je bezustannie zawieszać. Czasem to robi, ale wtedy, gdy sam chce, a
nie gdy człowiek wystawia Go na próbę, popisując się swoją wiarą.
Pobożność powinna chodzić w parze z roztropnością.
Skutek jest taki, że liczni katolicy pomylili religijną żarliwość z żarciem się
o religię. Tylko że Pan Jezus przyszedł ocalić złych ludzi, tym bardziej że
innych za bardzo tu nie ma. I to jest Dobra Nowina. I żaden wirus nie da jej
rady. Franciszek Kucharczyk, GN 29.01.22