Jałmużnik papieski kard.
Konrad Krajewski pozostał kolejny dzień w Zaporożu, 20 km od linii frontu.
Dotarł dzisiaj do mieszkańców i żołnierzy, którzy od 200 dni żyją pod stałym
ostrzałem ze strony Rosjan.. Zabrał ze sobą transport z pomocą humanitarną i żywnością.
„Cały czas są tam Rosjanie, ale także ludzie, którzy pozostali na miejscu i
którzy z różnych przyczyn nie wyjechali. Jest ok. 4 tys. ludzi. Pojechaliśmy do
nich. Oni wiedzą, w jakich punktach się gromadzić. Tam podjeżdżaliśmy z
wielkimi problemami. Trudno przedostać się do strefy wojennej, ponieważ tam nie
ma żadnych praw, nie ma tam żadnego kodeksu.
Po prostu Rosjanie strzelają do
wszystkiego, co się rusza. Przestrzegano i pouczono nas, żeby tylko pozostawić
jedzenie i szybko uciekać, żeby również nie narażać tych ludzi, bo wszędzie,
gdzie ludzie się gromadzą, Rosjanie od razu strzelają i tak też było niestety,
że w jednym miejsc między blokami nagle spadły rakiety. Dobrze, że był z
nami żołnierz, który powiedział, gdzie uciekać, bo pierwszy raz nie wiedziałem,
w którą stronę uciekać – zauważył kard. Krajewski. - Ta pomoc jest konieczna.
Rozdaliśmy wszystkim różańce od Ojca Świętego, podobnie i żołnierzom. Nieważne,
kto jakiego jest wyznania. Krzyż dla nich jest najważniejszy. Zakładali te
różańce od Papieża Franciszka od razu przez głowę na szyję. Pomodliliśmy się
przez chwilę, na tyle na ile żołnierz nam pozwalał. Udzielałem błogosławieństwa
wraz z biskupami wszystkim obecnym i czym prędzej rozchodziliśmy się, żeby nie
można nas było namierzyć, bo wystarczy, że parę osób się zbiera i od razu
następuje ostrzał.“