Pani ministra Kluzik-Rostowska sugeruje, że wszyscy
mają być poddawani w szkole ateizacji, bo tylko ateizm przynosi demokrację,
pokój i przyjaźń z sugestią, że katolicy w Polsce chcą dominować. Ale
najgorsze, że w drugim dnie różnych wypowiedzi ministry MEN może pobrzękiwać
groźba, że niezłomni nauczyciele katoliccy mogą być usuwani ze swoich stanowisk. Nasza „demokracja”, która jest „dyktaturą
jedno- lub dwupartyjną”, zaczyna w wielu dziedzinach usuwać katolików
nieposłusznych ateizacji, np. takich właśnie jak prof. B. Chazan czy aktor
Marek Cichucki, który nie chciał grać kloacznie w „Golgota Picnic”, i wielu
dziennikarzy, urzędników itd. Ministra Kluzik-Rostkowska strzela z ciężkich
dział: katoliccy zwolennicy klauzuli sumienia w szkole winni się zastanowić, do
czego prowadzą, a mianowicie „do wojny domowej w polskiej szkole”. Dopiero
Justyna Suchecka inteligentnie postawiła ministrę na nogi: „Wojna już się
zaczęła przy okazji tematyki gender”. Właśnie ta sprawa miała być zamilczana. W
zapale propagandowym znalazło się też, rzekomo oficjalne i prawne
sformułowanie: „szkoła neutralna światopoglądowo”. Tymczasem w Konstytucji jest
tylko mowa o „bezstronności religijnej i światopoglądowej władzy publicznej i
państwowej” (art. 29 ust. 2). I „nigdzie nie jest powiedziane, że szkoła ma być
świecka” (ks. abp Stanisław Gądecki). Mamy tu zatem wyskok propagowania ateizmu
w szkole. Przy tym ateizm jest potraktowany jako neutralny wobec
światopoglądów, gdy tymczasem on jest bardzo określonym światopoglądem. (Ks.
prof. Czesław S. Bartnik, Nasz Dziennik, 9 sierpnia 2014)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz