Kardynał Sarah jak biblijny prorok bije na alarm. Zwraca
uwagę, że w Kościele przestaliśmy myśleć kategoriami wiecznego zbawienia,
zamykamy się w doczesności. Koncentrujemy się na celach społecznych (ekologia,
imigranci), zaniedbując zasadniczy cel Kościoła, jakim jest prowadzenie ludzi
do nieba i ratowanie ich od wiecznej zguby. „Kościelnego” optymizmu nie należy
mylić z nadzieją. Kościół po Soborze Watykańskim II zwrócił się z entuzjazmem
do świata, szukając w nim sojusznika w głoszeniu Ewangelii. Dziś widać, że było
to działanie naiwne. Zamiast ewangelizować z nową mocą świat, to świat zaczął
przerabiać Kościół na swoje. Kościół i w naszych czasach musi pozostać
„znakiem sprzeciwu” wobec błędów obecnych w tym świecie, przekonuje Sarah. Nie
możemy, idąc do świata, odwracać się od Krzyża. „Europa chce otworzyć się na
wszystkie kultury i na wszystkie religie świata” – zauważa kard. Sarah. „Ale
przestała kochać samą siebie”. Afrykanin, dla którego tak ważną wartością są
korzenie, zwraca uwagę europejskim elitom, że myślą wyłącznie w kategoriach
ekonomii, ignorując wartość, jaką stanowią tożsamość i kultura każdego
narodu. Co najlepszego Europa może dać przybyszom? Swoją tożsamość,
cywilizację dogłębnie przepojoną chrześcijaństwem. „Co jednak ofiarowała muzułmańskim
przybyszom, jeśli nie bezbożność i barbarzyński konsumpcjonizm?” – pyta gorzko
kardynał. „Jakie przesłanie chciałby Ksiądz Kardynał zostawić na zakończenie?” Chodzi o to, by
pozostać wiernym Jezusowi Chrystusowi. Jeśli nie można zmienić świata, to można
zmienić samego siebie. „Zachować ducha wiary znaczy wyrzec się wszelkiego
kompromisu, nie zgodzić się patrzeć na rzeczy inaczej jak poprzez wiarę. Znaczy
utrzymać naszą dłoń w dłoni Boga”. „Wieczór się zbliża i dzień już się chyli”
kard. Robert Sarah. GN 2.12.19 Książkę objęła patronatem Konferencja Episkopatu
Polski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz