Teolog fatalny, w
świetle tego obrazu, to ktoś taki, kto drogę pokazuje fałszywie, kto zamiast
rozjaśniać mąci, kto niewiele wie o tym, że Króla można kochać oraz innych do
miłowania Go pobudzać. Teolog fatalny szuka chwały własnej albo chwały różnych
swoich „ja zbiorowych”, a nie chwały Tego, który własnej chwały nie szukał
(por. J 5,44; 7,18; 8.50.54; 12,43). Nie wystarczy uważać się za teologa
autentycznego, żeby naprawdę nim być. „Nie ten bowiem jest wypróbowany – mówił
apostoł Paweł w obronie autentyczności swojej posługi w Kościele – kto się sam
przechwala, lecz ten, kogo Pan uznaje” (2 Kor 10,18). Czy w oczach Pana Jezusa
jestem teologiem autentycznym? Jak to poznać? Czy
dostatecznie dużo się modlę? Czy nie miesza mi się zbyt często zgoda z wygodą,
miłość bliźniego z pragnieniem „świętego” spokoju, a postawa służby z
egocentrycznym szukaniem samego siebie? Czy wierność Ewangelii nie miesza mi
się ze strachem przed tym, co nowe i nieznane, a może przeciwnie – z niemądrą
pogonią za tym, co nowe i nieznane? Tego po prostu nie wiem, Pan Jezus to wie.
Naśladowanie Pana Jezusa w zgłębianiu Ewangelii oraz rozświetlaniu jej światłem
tysiąca problemów, przed którymi stajemy dzisiaj, wymaga wielkiej modlitwy i
bardzo uważnego wsłuchiwania się nie tylko w te współczesne problemy, ale
przede wszystkim w wiarę Kościoła. O. Jacek Salij OP GN 28.11.19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz