Mamy słuszny żal do niektórych polityków i dziennikarzy,
dawniej – przeważnie z rządzącej przez osiem lat koalicji, a dziś znajdujących
się w tzw. totalnej opozycji, którzy niejednokrotnie deklarują się jako
katolicy, a głoszą poglądy niezgodne z nauczaniem Kościoła, np. w dziedzinie
aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro, związków partnerskich, etyki
małżeńskiej, ideologii gender itd. Przy tym zasłaniają się parawanem walki o
demokrację. Jakie to żałosne. Martwią i bolą nas oświadczenia niektórych osób z
życia publicznego, uznających się za ludzi Kościoła, którzy są zdania, że
„przekonania religijne należą do sfery życia prywatnego i należy je zostawiać w
domu albo w kościele, a nie zabierać z sobą do urzędów i miejsc pracy”. Wiemy,
że nie jest to zgodne z etyką katolicką. Dlaczego mamy się bać Chrystusa w
życiu publicznym? Przecież On niczego nam nie chce zepsuć, ale chce nam pomóc
godnie żyć. Wiara w Jezusa, przyjaźń z Nim nie jest do ukrywania i nie może
rozciągać się jedynie na sferę życia prywatnego. Nauka Jezusa winna kształtować
wszystkie dziedziny życia, także sektor życia publicznego. Nie może być dobrej
polityki, dobrej gospodarki, dobrej nauki, dobrej kultury bez wartości
religijnych, bez etyki. Niech zwycięża wszędzie prawda, dobro i miłosierna
ewangeliczna miłość. Amen. Ks. Bp. Ignacy Dec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz