sobota, 28 czerwca 2025

Krzyż odpowiedzią Boga na nasze cierpienie

 


Ciągłe kłótnie w rodzinie i rozpadający się związek, narkotyzujący się syn, ojciec alkoholik. Druga osoba niedbająca o higienę, śmierdząca wódką, a jeszcze częściej „śmierdząca egocentryzmem”. Jemu rozpada się firma, ona nie ma z kim pogadać o dawnej aborcji. Biblia wszystkie te sytuacje nazywa krzyżem. Każdy ma jakiś krzyż: jeden mniejszy, drugi całkiem okazały; u jednych jest wyrazisty i dostrzegalny, u innych starannie zamaskowany. Chodzi o wszystko, co nas niszczy i pozbawia świętego spokoju, odbiera dobre samopoczucie i powoduje cierpienie. Krzyż jest zwłaszcza tam, gdzie cierpisz i nie rozumiesz dlaczego. Wydaje się absurdem. Trzeba mieć krzyż oświecony, by go przyjąć i dostrzec jego sens. Inaczej pozostaje bunt i ucieczka. I najczęściej uciekamy w grzech: dać upust złości, na wszystko: na sąsiada, brudne schody, nieudane życie. Irytują żona, dzieci, szef w pracy, proboszcz na plebanii, pani przy kasie, osoby stare… I prawie zawsze złoszczą politycy. Krzyż Chrystusa jest odpowiedzią Boga na nasze cierpienie. Bóg nie jest obojętny na fakt, że nas coś w życiu boli, ale posyła Swego Syna, Chrystusa Pana, aby w miejscu, którego się lękamy, w którym się załamujemy i ponosimy klęskę, objawiła się miłość Boga. Chrystus na krzyżu stoczył walkę ze złym duchem i zwyciężył go. Oddał całkowicie swoje życie, pozwalając, by krzyż Go zmiażdżył. Zstąpił aż na samo dno ludzkiej klęski i upodlenia, aby stamtąd nas wydźwignąć. Zmartwychwstał i żyje, by w naszym krzyżu odnieść zwycięstwo, zamieniając mroki bólu na świetliste miejsce spotkania z miłością Boga. Zniszczył odium krzyża, przenikając życie człowieka światłem zbawienia. Bóg nie odbiera człowiekowi krzyża, ale go przemienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz