środa, 24 września 2025

O religii i zdrowiu w szkole

 


Nie samo zmniejszenie liczby godzin religii jest tu najważniejsze, ale to, że postawiono wierzących rodziców i Kościół instytucjonalny przed faktem dokonanym. Skoro dzieci przebywają w szkole znaczną część dnia i mają tam być wychowywane całościowo, powinno się znaleźć miejsce w szkole dla lekcji religii, i to lekcji religii traktowanych poważnie. To rodzice płacą podatki, także na edukację, i mają prawo, by edukacja uwzględniała ich przekonania religijne.  Trudno znaleźć zbyt wielu bohaterów, którzy będą umierać za stopień z religii lub za jedną jej godzinę. Nic więc dziwnego, że ktoś z lewej strony – ktoś, komu akurat władza się przydarzyła – skorzystał z tej okazji i ten stopień, i tę godzinę obciął. Od naszego całościowego zaangażowania zależy w jakimś stopniu przyszłość chrześcijaństwa w Polsce. Zostawmy na boku dociekanie intencji, które stały pierwotnie za wprowadzeniem „edukacji zdrowotnej”. Bez względu na nie, jedno jest pewne: przedmiot ten – m.in. przez całkowitą likwidację prorodzinnego „wychowania do życia w rodzinie” i przez obniżenie rangi religii w szkole – został wprowadzony w atmosferze niepotrzebnej konfrontacji, która zdrowiu nie służy. Osobiście za racjonalniejsze uważam wydawanie pieniędzy nie na (niezbyt zdrowe) siedzenie w szkole przez kolejną godzinę, lecz na realne programy profilaktyki zdrowia psychicznego i fizycznego uczniów. GN 12.09.25

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz