W 1656 roku Jan Kazimierz obrał Najświętszą Dziewicę za
Patronkę i za Królową Polski. Sejm Czteroletni, zwany też Wielkim, w dowód
wdzięczności zobowiązał się wznieść w Warszawie Świątynię Bożej Opatrzności. Wiemy, że ani król Jan Kazimierz, ani Sejm
Wielki tych ślubów i przyrzeczeń nie dotrzymali. Dlaczego? Dlaczego przy Maryi, Królowej Polski nie zawsze byli? Dlaczego nie czuwali? Dokładnie te same
pytania w duchu odpowiedzialności za Polskę musimy postawić dzisiaj wobec
siebie samych, duchowych spadkobierców ślubów Jana Kazimierza i niezwykle
mądrych i śmiałych artykułów Konstytucji 3 maja. Patrząc na wiele niepokojących
faktów współczesności, musimy zapytać siebie: Dlaczego nie jesteśmy całą duszą
przy Maryi, naszej Matce i Królowej?
Dlaczego zapominamy o naszych najbardziej podstawowych zobowiązaniach
chrześcijańskich, wynikających z przyjęcia sakramentu chrztu, lekceważąc prawa
natury odnośnie do samego życia, a także do małżeństwa i rodziny? Odnosi się niekiedy wrażenie, że pewne
nasze narodowe przywary pozostają niezmienne i że dla wielu z nas historia nie
jest wcale nauczycielką życia. Tych, którzy mają odwagę walczyć
ze złem korupcji, oskarża się i stawia przed oblicze sądu. Równocześnie w imię jakiejś abstrakcyjnej europejskości wyśmiewa się
patriotyzm, kłamliwie utożsamiając go z kołtunerią i zaściankowością, z
nacjonalizmem i szowinizmem. W III RP nagłośnia się hasło, które kieruje się głównie
do młodzieży: „Róbta, co chceta!”. Rząd wprowadził niedawno do normalnego
obiegu pigułkę ellaOne w imię zawołania: „Zakochaj się bezpiecznie”. Bo niby
dlaczego ma się zabraniać młodym marihuany lub tabletki wczesnoporonnej, jeśli
oni tego pragną? Postawa permisywizmu, wynikająca z przekonania, że „zakazy
obyczajowe są niepotrzebne lub szkodliwe, a działania jednostek nie powinny być
oceniane pod kątem obyczajności czy norm społecznych”, prowadzi do wytworzenia
tego, co można by nazwać „społeczeństwem zabawowym”. Tak właśnie było w Polsce
w osiemnastym wieku. Znacząca część polskiego społeczeństwa stała się społecznością lemingów, czyli
– jak to powiedział pewien znany publicysta – „bezrefleksyjnych przeżuwaczy medialnych
mądrości”, czerpiących swą wiedzę o Polsce i świecie wyłącznie z jednej gazety
i z jednej komercyjnej stacji telewizyjnej. Ponieważ obecne zatruwanie Polski dokonuje
się od środka, wymaga [...] już nie tylko diagnozy, ale jak najszybszego
działania. Z bolesnej lekcji historii
wynika, że Polska musi liczyć przede wszystkim na siebie. Nikt jej nie pomoże,
jeśli ona najpierw nie zechce pomóc sama sobie. Jej nieprzejednany wróg z
czasów drugiej wojny światowej, Hans Frank, pozostawił nam osobistą uwagę, do
której należy często z namysłem powracać: "Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to
wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół”. Tym samym Hans Frank pośrednio stwierdził, że
nie można budować dobrej przyszłości Polski bez wsłuchiwania się w głos
nauczycielski Kościoła. Nie można też szukać nadziei dla Polski bez
nieustannego błagania o wsparcie ze strony Jej Królowej. Nie wolno przy tym
słać ku Niej tego błagania bez ciągłego i konsekwentnego zasługiwania na miano
prawych członków Jej Królestwa. A ono zaczyna się od zdrowej, pełnej rodziny.
To nauka dla Polski, to nauka dla nas – na dzisiaj. W obliczu systematycznego
wprowadzania przez władze naszego państwa ideologii, które godzą w istotę
małżeństwa i rodziny, trzeba w imię autentycznego dobra naszej Ojczyzny bronić
tych instytucji za wszelką cenę. ks. abp. Marek Jędraszewski, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/136355,w-imie-jakiejs-abstrakcyjnej-europejskosci-wysmiewa-sie-patriotyzm.html
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/136355,w-imie-jakiejs-abstrakcyjnej-europejskosci-wysmiewa-sie-patriotyzm.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz