„Począłem się dzięki metodzie »in vitro«, przy wykorzystaniu
nasienia jakiegoś mężczyzny, pobranego z banku spermy, i komórki jajowej mojej
biologicznej matki. Od poczęcia przez dziewięć miesięcy żyłem i rosłem w
ciele innej kobiety, mojej matki zastępczej. Teraz mieszkam z rodzicami,
którzy mnie adoptowali. Kto jest moją mamą i moim tatą?”. Ta krótka historia
jest dramatycznym głosem człowieka, który żyje, cieszy się fizycznym
zdrowiem, ale który nie może się otrząsnąć z nienaturalnego sposobu jego
poczęcia i tego, że nie zna biologicznych rodziców. Przez to trudno mu się
włączyć w rodzinę, w której żyje. „Jestem mamą małej, 3-miesięcznej dziewczynki,
poczętej przy pomocy »in vitro«, i ciągle myślę o pozostałych ośmiu zamrożonych
embrionach. Wprawdzie nie planujemy z mężem kolejnych ciąż, ale równocześnie
nie mogę zaakceptować myśli o ich zniszczeniu, nie wiem, co mam zrobić…
Zespół medyczny, który pozwolił nam zrealizować nasze marzenia, nie
potrafi udzielić odpowiedzi na moje wątpliwości”. Biznes, jakim jest in
vitro, przesłania podstawowe nakazy etyczne, które mówią, że należy
szanować życie każdego człowieka od pierwszej chwili poczęcia. Istnieje też
nakaz tej samej wagi, nakaz ogólnoludzki – szanujmy godność każdego
człowieka. Procedura in vitro niszczy godność zarówno pary rodzicielskiej,
jak i poczętego dziecka. Maleńki człowiek jest zamrażany, odmrażany, transferowany
– jest to nienaturalne.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/141937,in-vitro-procedura-smierci-i-kalectwa.html
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/141937,in-vitro-procedura-smierci-i-kalectwa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz