Jak piszę w książce „Moc milczenia”, wiemy, że w dzisiejszym świecie
„człowiek, który mówi, jest celebrowany, a człowiek milczący jest biednym
żebrakiem, na którego nie warto nawet podnosić wzroku” (nr 30). Tak jak Jezus,
który żebrał o Miłość u grzesznej, głuchej i ślepej ludzkości – kilka godzin
później Pan wołał: „Pragnę” na Krzyżu chwalebnym – tak Profesor Lejeune swoim
milczeniem błagał o współczucie swoich współczesnych dla najsłabszych, dla tych
chorych dzieci, których głosem stał się on, skazany na milczenie. Gdy nasi
bracia chrześcijanie, którzy cierpią teraz prześladowania, są przez swoich
oprawców aresztowani i wtrącani do więzień, mogą im pokazać zapisany na swym
ciele znak będący wyznaniem ich wiary ludzi ochrzczonych, w razie gdyby, jak
mówią, pod wpływem tortur ulegli pokusie zaparcia się Chrystusa. Kiedy bowiem
tylu nam współczesnych tu, na dekadenckim Zachodzie, pod wpływem przelotnej i
kosztownej mody oddaje się dziwacznej praktyce tatuażu, ci chrześcijanie stale
są gotowi pokazywać przed Kajfaszami i Piłatami naszych czasów niezatarty Krzyż
wytatuowany na nadgarstku, milczące świadectwo swego zjednoczenia z Jezusem aż
po śmierć. Jak mówią, „przynajmniej ten znak przezwycięży moją ewentualną
słabość wobec lęku przed śmiercią”. „Dzisiaj milczenie chrześcijańskich
męczenników, mordowanych przez nieprzyjaciół Chrystusa, naśladuje i przedłuża
milczenie Syna Bożego. Męczennicy pierwszych wieków, tak jak męczennicy naszych
smutnych czasów, wszyscy pokazali tę samą milczącą godność. Milczenie staje się
wówczas jedynym słowem, jedynym świadectwem, ostatnim testamentem. Krew
męczenników jest zasiewem, krzykiem i milczącą modlitwą, która wznosi się ku
Bogu” . ks. Kard. Robert Sarah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz