Cud nad Wisłą 1920 roku był zwycięstwem na miarę
triumfu pod Lepanto i wiktorii wiedeńskiej Polska zatrzymała marsz bolszewików
na Zachód i rozlanie się bezbożnego komunizmu po całej Europie. Pod Warszawą,
na polach Radzymina i Ossowa, pod Komarowem i nad Niemnem obroniliśmy świeżo
odzyskaną niepodległość, wiarę katolicką i prawo do jej wyznawania. Rosyjski
imperializm w czerwonych szatach doznał bezprzykładnej klęski. „Było to wielkie
zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się go wytłumaczyć w sposób
czysto naturalny i dlatego zostało nazwane ’Cudem nad Wisłą’” – mówił św. Jan
Paweł II na cmentarzu w Radzyminie. W sierpniu 1920 roku los Rzeczypospolitej
rzeczywiście wydawał się przesądzony: bolszewicy ogłosili zdobycie Warszawy,
spacyfikowany rosyjską propagandą Zachód odmówił pomocy. W chwili śmiertelnego
zagrożenia szukaliśmy ratunku u Tej, która dana jest naszemu Narodowi ku
obronie – u Matki Bożej Królowej Korony Polskiej, u świętych patronów Ojczyzny.
Olbrzymia mobilizacja modlitewna to prawdziwy fenomen tamtych dni. W lipcu na
Jasnej Górze księża biskupi zawierzyli Polskę Najświętszemu Sercu Jezusa i
ponownie obrali Matkę Bożą Królową Polski, błagając, by „w ciężkiej kraju
potrzebie przyszła nam w pomoc”. Niebo odpowiedziało, interwencja Maryi w
wigilię święta Wniebowzięcia odwróciła bieg wojny. Bo „jeśli Bóg z nami, któż
przeciw nam”.
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/211853,pomoc-z-nieba.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz