Po zamachach w Paryżu ktoś napisał pod depeszą serwisu gosc.pl
o reakcji papieża: „Czas modlitwy i pojednania minął. Czas użyć
skutecznych metod”. I dołączył obrazek przedstawiający wybuch bomby. Aha,
czyli modlitwa jest nieskuteczna, a bomba skuteczna. Doprawdy? Jan
Paweł II, który zawsze miał świeże myślenie, bo się modlił, rozumiał coś
dokładnie przeciwnego. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że odwiedzie
prezydenta George’a Busha od planów uderzenia na Irak. elewizje
pokazały padający pomnik Saddama, po którym skacze wściekły tłum
Irakijczyków. Wydawało się, że opcja militarna była słuszna –
ale to trwało krótko. Potem były lata krwi i chaosu oraz
miliardy dolarów utopionych w utrzymanie Iraku we względnym
porządku.Aż wreszcie zobaczyliśmy wyłaniającą się z tego bestię
– ISIS, „Państwo Islamskie”. Szatańska struktura, z którą
nie równają się ani afgańscy talibowie, ani Al-Kaida. Zakopywanie
żywcem dzieci czy zarzynanie bezbronnych kozikami to tylko medialna
wizytówka potwora, który sięga mackami już niemal wszędzie
i terroryzuje świat. A jednocześnie inspiruje rozsianych
po świecie ludzi islamu, pokazując im, jaki można dać wycisk „niewiernym”
i jak wysoko da się wznieść sztandar Proroka.I co dały tamte
bomby? Co można zrobić, gdy w miastach Zachodu
istnieją muzułmańskie enklawy, do których policja się
nie zapuszcza, a z których wyruszają opętańcy obwieszeni bombami
właśnie? Kto ich powstrzyma? Na te dzielnice też poślemy
bombowce?„Tu już została tylko modlitwa” – mówi się, gdy
chce się powiedzieć, że już nic nie zostało. Modlitwa
jest uważana za synonim niemocy, a za mocne uchodzi to,
co potrafi komuś uciąć głowę. Ale taka „moc” działa na krótką metę
– a potem są łańcuchy nieszczęść, które można rozerwać… tylko
modlitwą. Pewnego dnia Jezus zapłakał na widok Jeruzalem.
I powiedział: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to,
co służy pokojowi” (Łk 19,42). Świat znów, jak wtedy, nie poznaje
tego, co służy pokojowi. Ludzie nie rozumieją, co się naprawdę
dzieje. Wydaje im się, że wystarczy spleść razem ręce w marszu
protestu przeciw przemocy albo jeszcze głośniej wołać „pokój”.
A to bzdura, bo w istocie nie ludzie kręcą tym ciemnym
interesem, tylko „rządcy świata tych ciemności”. Co da pokrzykiwanie, gdy
idzie nawałnica? (Franciszek Kucharczak, GN, 19.11.15)
poniedziałek, 30 listopada 2015
Modlitwa to jest bomba
Po zamachach w Paryżu ktoś napisał pod depeszą serwisu gosc.pl
o reakcji papieża: „Czas modlitwy i pojednania minął. Czas użyć
skutecznych metod”. I dołączył obrazek przedstawiający wybuch bomby. Aha,
czyli modlitwa jest nieskuteczna, a bomba skuteczna. Doprawdy? Jan
Paweł II, który zawsze miał świeże myślenie, bo się modlił, rozumiał coś
dokładnie przeciwnego. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że odwiedzie
prezydenta George’a Busha od planów uderzenia na Irak. elewizje
pokazały padający pomnik Saddama, po którym skacze wściekły tłum
Irakijczyków. Wydawało się, że opcja militarna była słuszna –
ale to trwało krótko. Potem były lata krwi i chaosu oraz
miliardy dolarów utopionych w utrzymanie Iraku we względnym
porządku.Aż wreszcie zobaczyliśmy wyłaniającą się z tego bestię
– ISIS, „Państwo Islamskie”. Szatańska struktura, z którą
nie równają się ani afgańscy talibowie, ani Al-Kaida. Zakopywanie
żywcem dzieci czy zarzynanie bezbronnych kozikami to tylko medialna
wizytówka potwora, który sięga mackami już niemal wszędzie
i terroryzuje świat. A jednocześnie inspiruje rozsianych
po świecie ludzi islamu, pokazując im, jaki można dać wycisk „niewiernym”
i jak wysoko da się wznieść sztandar Proroka.I co dały tamte
bomby? Co można zrobić, gdy w miastach Zachodu
istnieją muzułmańskie enklawy, do których policja się
nie zapuszcza, a z których wyruszają opętańcy obwieszeni bombami
właśnie? Kto ich powstrzyma? Na te dzielnice też poślemy
bombowce?„Tu już została tylko modlitwa” – mówi się, gdy
chce się powiedzieć, że już nic nie zostało. Modlitwa
jest uważana za synonim niemocy, a za mocne uchodzi to,
co potrafi komuś uciąć głowę. Ale taka „moc” działa na krótką metę
– a potem są łańcuchy nieszczęść, które można rozerwać… tylko
modlitwą. Pewnego dnia Jezus zapłakał na widok Jeruzalem.
I powiedział: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to,
co służy pokojowi” (Łk 19,42). Świat znów, jak wtedy, nie poznaje
tego, co służy pokojowi. Ludzie nie rozumieją, co się naprawdę
dzieje. Wydaje im się, że wystarczy spleść razem ręce w marszu
protestu przeciw przemocy albo jeszcze głośniej wołać „pokój”.
A to bzdura, bo w istocie nie ludzie kręcą tym ciemnym
interesem, tylko „rządcy świata tych ciemności”. Co da pokrzykiwanie, gdy
idzie nawałnica? (Franciszek Kucharczak, GN, 19.11.15)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz