Jezus szukał grzeszników i z nich zbudował Kościół. Powołał
ich na swoich uczniów, rozmawiał z Samarytanką, która miała kilku mężów,
uratował kobietę skazaną na ukamienowanie, a kiedy poszedł na wieczerzę do
Zacheusza, wszyscy szemrali, że „do grzesznika poszedł w gościnę". Grzesznik
potrzebuje Kościoła jak chory oddziału ratunkowego. To w nim znajduje się
pełnia sakramentów, by go uleczyć i wzmocnić. To w nim ma szansę spotkać Boga
żywego, karmić się Jego ciałem, by mieć życie wieczne - podkreślał o. Jacek
Szymczak OP, który 23 listopada był gościem spotkania, zorganizowanego przez
świeckich dominikanów tworzący przy klasztorze na Służewie. Jak podkreślał o.
Szymczak, Kościół nie jest gronem, do którego awansuje się za dobre zachowanie.
Jesteśmy w nim na mocy chrztu, bo mamy tego samego Ojca. Wszystkie rozłamy
zaczynały się od tego, że ktoś miał własny pomysł na to, jak ten Kościół ma
wyglądać. Zło w Kościele bierze się z niewiary, z odejścia od modelu
służebnego, jaki nadał mu Jezus - podkreślał dominikanin. Jego zdaniem,
wielkimi pokusami dla nas są nie tylko pieniądze i związana z nimi
władza. Jest nią też aktywizm, ocenianie parafii, księży,
wspólnot i własnej wiary według zewnętrznych dokonań: tego, co zbudowano,
utworzono, liczby powołanych komisji i debat oraz tego, jak rosną słupki
statystyki. Jak również przekonanie, że z powodu tych osiągnięć czy liczebnej
przewagi Kościołowi należą się szczególne prawa czy przywileje. Ludzka logika
nie przekłada się na rzeczywistość duchową, jaką jest wspólnota wierzących. Wpadamy
w pułapkę przymusu działania, ciągłej stymulacji. Jeśli Droga Krzyżowa, to musi
być ekstremalna. Rocznic do obchodzenia mamy już tyle, że trudno
się połapać. Potrzeba mniej aktywizmu, a więcej adoracji, uwielbienia i
wstawiennictwa za braci i siostry, którzy robią zło w Kościele. GN 47/2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz