W okresie międzywojnia sytuacja moralna społeczeństwa
polskiego była, oględnie mówiąc, nienajlepsza. Dlatego Jezus Chrystus prosił
wizjonerów św. siostrę Faustynę, Sługi Boże: Rozalię Celakównę, Leonię Nastał,
Kunegundę (Kundusię) Siwiec o modlitwy wynagradzające za grzechy rozwiązłości:
Strasznie ranią moje Serce Najświętsze grzechy nieczyste. Żądam ekspiacji! Nasz
Pan szczególnie prosił o modlitwy za warszawian: stolica odrodzonej Polski, nie
chciała pamiętać o Dekalogu. Wystarczy zajrzeć do pamiętników i wspomnień z
tego okresu. Luminarze życia społecznego i kulturalnego prowadzili
ostentacyjnie, nader rozwiązłe życie, zarażając tym stylem życia otoczenie, a
szczególnie podatną na wpływy młodzież. Masoni zdawali sobie sprawę z tego, że
aby osiągnąć powszechne rozluźnienie obyczajów potrzebna jest demoralizacja.
Starali się, aby romanse i rozwody sławnych ludzi były nagłaśniane w bulwarowej
prasie tak, by te niemoralne zachowania przestały bulwersować, by spowszedniały
i powoli stały się obowiązującą normą. Postarali się także, by swobodę
obyczajów lansowali pisarze i dziennikarze, sami żyjący według tego wzorca, tak
długo, aż stanie się ona normą i nastąpi wyparcie z powszechnej świadomości
zarówno pojęcia grzechu, jak i jego skutków. Dzięki aktywnym propagatorkom
wolności seksualnej masoni stopniowo osiągnęli cel, jakim było doprowadzenie do
tego, że większa część społeczeństwa polskiego odrzuci chrześcijańskie zasady
moralne, tj. prawa Dekalogu. Masoni przyjęli roztropną taktykę: „wyciszenia
religii katolickiej nie rozumowaniem, ale psuciem obyczajów”. W roku 1936, po
osiemnastu latach niepodległości, masoni mogli się wykazać znacznymi
osiągnięciami w demoralizacji społeczeństwa. Fragment
książki ks. dra Józef Marii Bartnika SJ i Ewy J. Storożyńskiej „Matka Boża
Łaskawa a Cud nad Wisłą..”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz