Żył surowo, po wyborze
nie zdjął nawet swojego dominikańskiego habitu. Choć nie zaniedbywał żadnych
niezbędnych działań, modlitwę uważał za środek najskuteczniejszy. Mowa o
papieżu Piusie V. Sztandar sułtana Selima II łopotał już na
Bałkanach, na Węgrzech, zagroził Wiedniowi. Padła wyspa Rodos, padł Cypr. Po
Adriatyku uganiała się flota turecka, atakując weneckie placówki. Gdy u brzegów Sycylii zaczęła gromadzić się
chrześcijańska flota, Pius V zorganizował „drugi front”. Na jego prośbę w całej
Europie miliony ludzi pościły i odmawiały Różaniec w intencji zwycięstwa. Papież spędzał długie godziny na modlitwie w swojej kaplicy. Każdego dnia
ulicami Rzymu ciągnęły procesje bractwa różańcowego z obrazem Matki Bożej
Śnieżnej. Również załogi okrętów, na prośbę Piusa, codziennie odmawiały
Różaniec. Rankiem 7 października 1571 roku flota chrześcijan starła się z
turecką armadą w Zatoce Korynckiej, w pobliżu miasta Lepanto.
Zanim słońce zaszło, z dumnej floty „pana całej
ziemi” zostały tylko drzazgi pływające w czerwonej od krwi wodzie. Trzydzieści
tysięcy Turków poległo lub zostało rannych, trzy tysiące dostało się do
niewoli. Piętnaście tysięcy chrześcijańskich wioślarzy-niewolników odzyskało
wolność. Chrześcijan poległo 8 tysięcy, a 21 tysięcy odniosło rany. Na
pamiątkę ocalenia chrześcijaństwa Pius V ogłosił 7 października świętem Matki
Bożej Zwycięskiej. Co chciała nam powiedzieć Maryja, wzywając do modlitwy
różańcowej w wiosce mającej imię córki Mahometa? GN 8.10.19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz