Ośmioklasowa szkoła podstawowa po re-reformie nie będzie tym samym, co
kiedyś. Przyczyn będzie wiele i nie ze wszystkich zdajemy sobie teraz sprawę. Wciąż
niezbadany jest do końca wpływ smartfonów, tabletów i temu podobnych urządzeń w
łapkach nieraz już dwulatków. Z tego wyrasta problem gier komputerowych - od
niewinnego karmienia zwierzątek, po unicestwianie kolejnych figur życia.Nie
wspomnę już o tym, że większość rodziców nie orientuje się w tym wszystkim tak
dobrze, jak dzieci. Wpływ na młodych wywiera dostępność szerokiego świata - dla
jednych zarobkowego, dla innych urlopowego. Dominuje większe rozleniwienie
fizyczne, a jeszcze bardziej umysłowe. Od małego oswajają się z innym niż
pokolenie wcześniej „systemem” moralnym (cudzysłów, bo zaczyna dominować brak
jakiegokolwiek systemu). Potrzeba ludzi - nie tylko nauczycieli, pedagogów i katechetów.
Potrzeba naszych, chrześcijańskich animatorów w różnych dziedzinach życia i
aktywności rodzin, dzieci, młodzieży.Potrzebne są nowe formy tej aktywności.
Lifting tradycyjnych modeli (np. harcerstwo, szeroko rozumiana oaza) nie
wystarczy. Potrzebny jakiś prorok, który by sam szedł nową drogą i na nią
pociągnął innych. Módlmy się więc o proroka. Choć jednego. Bo najwięcej
zdziałać potrafili prorocy-samotnicy. A jeśli znajdzie się gdzieś jakiś prorok
- nie gaście go od razu, by nie zgasić nowego ognia, który być może jest z
Ducha Bożego. A jeśli prorok przerośnie nasze wyobrażenia, naszą gnuśność,
naszą pomysłowość, naszą ostrożność, nas samych... Wiem, wtedy tak łatwo go na
stosie spalić - choćby to stos był tylko w przenośni. Drugiego proroka może już
nie być. Módlmy się więc o proroka! Ks. Tomasz Horak (GN 50/2016)
piątek, 16 grudnia 2016
Módlmy się o proroka
Ośmioklasowa szkoła podstawowa po re-reformie nie będzie tym samym, co
kiedyś. Przyczyn będzie wiele i nie ze wszystkich zdajemy sobie teraz sprawę. Wciąż
niezbadany jest do końca wpływ smartfonów, tabletów i temu podobnych urządzeń w
łapkach nieraz już dwulatków. Z tego wyrasta problem gier komputerowych - od
niewinnego karmienia zwierzątek, po unicestwianie kolejnych figur życia.Nie
wspomnę już o tym, że większość rodziców nie orientuje się w tym wszystkim tak
dobrze, jak dzieci. Wpływ na młodych wywiera dostępność szerokiego świata - dla
jednych zarobkowego, dla innych urlopowego. Dominuje większe rozleniwienie
fizyczne, a jeszcze bardziej umysłowe. Od małego oswajają się z innym niż
pokolenie wcześniej „systemem” moralnym (cudzysłów, bo zaczyna dominować brak
jakiegokolwiek systemu). Potrzeba ludzi - nie tylko nauczycieli, pedagogów i katechetów.
Potrzeba naszych, chrześcijańskich animatorów w różnych dziedzinach życia i
aktywności rodzin, dzieci, młodzieży.Potrzebne są nowe formy tej aktywności.
Lifting tradycyjnych modeli (np. harcerstwo, szeroko rozumiana oaza) nie
wystarczy. Potrzebny jakiś prorok, który by sam szedł nową drogą i na nią
pociągnął innych. Módlmy się więc o proroka. Choć jednego. Bo najwięcej
zdziałać potrafili prorocy-samotnicy. A jeśli znajdzie się gdzieś jakiś prorok
- nie gaście go od razu, by nie zgasić nowego ognia, który być może jest z
Ducha Bożego. A jeśli prorok przerośnie nasze wyobrażenia, naszą gnuśność,
naszą pomysłowość, naszą ostrożność, nas samych... Wiem, wtedy tak łatwo go na
stosie spalić - choćby to stos był tylko w przenośni. Drugiego proroka może już
nie być. Módlmy się więc o proroka! Ks. Tomasz Horak (GN 50/2016)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz