Jezus daje dziwną
radę. Mówi: „Gdy nadejdą kataklizmy, »nabierzcie ducha i podnieście
głowy«”.– Bo to, paradoksalnie, jedyny ratunek! Iluż ludzi
powiesiło się w czasie powodzi. Jakaś babcia, której zdrowo zalało
dom, suszyła rzeczy na płocie. Uśmiechnięta, podśpiewująca sobie pod
nosem. Zdumiony dziennikarz wypalił: „Czemu pani taka wesoła?”. A ona
na to: „Posprząta się, wysuszy i będzie dobrze”. Na słowo
„kataklizm” ludzie reagują dwojako. Jedni zaczynają modlić się
i pościć, a inni machają ręką: „Jedzmy i pijmy, bo jutro
pomrzemy”. Bóg zapowiada, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej
w nocy…– …czyli w chwili, gdy nikt się tego
nie spodziewa. Zrobi nam niespodziankę. I choć Jezus zapowiada pewne
znaki końca, ta chwila nas zaskoczy. Wszystkie objawienia
o końcu świata napędza jedna rzecz: strach? Tymczasem człowiek
nie jest stworzony do strachu! Miłość usuwa lęk – uczy św. Jan.
Papież nieustannie powtarzał: „Nie lękajcie się”. Normalny człowiek
jest ostrożny. Nie goni za sensacjami. Prawdziwe objawienie zawsze
przynosi pokój. Bo on jest w naturze Boga. Rada dla
tych, którzy kolekcjonują prywatne objawienia dotyczące rychłego końca? – Powrócić do Pisma Świętego! Tam
naprawdę jest odpowiedź na wszystkie pytania ludzkości.
I nie bój się. Jeśli uda ci się przeżyć uczciwie dzisiejszy
dzień, to nie martw się, że wieczorem szlag cię trafi! (o. Leon
Knabit, GN 49/2016).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz