Wałęsa to mistrz świata w chodzeniu w zaparte. Inny, w obliczu
niepodważalnych dowodów, już by się poddał – on nie. Ta metoda jest nawet do
pewnego stopnia skuteczna, bo działa na emocje, a to emocje rządzą opinią
społeczną. Choć były prezydent przegrał, robi wrażenie, że jest ciągle w grze.
Gdy w kółko mówi, robi wrażenie, że jeszcze wszystkiego nie powiedział. A że
wrażenie bywa silniejsze od faktów, wciąż są osoby, które wolą wierzyć swojemu
wrażeniu niż dowodom. A przynajmniej tak mówią. Za szczytowy przykład takiej
postawy można uznać wypowiedź Bartosza Kramka z osławionej fundacji „Otwarty
Dialog”. – Nie czytałem teczki TW „Bolek”, ale widziałem film Andrzeja Wajdy.
Wierzę w film Wajdy i w rolę, jaką odegrał Lech Wałęsa. – powiedział Kramek. Inaczej
mówiąc: Wierzę w pomnik, bo zrobił go słynny rzeźbiarz. Co mi tam, jak było
naprawdę. Nie sprawdzałem i nie chcę sprawdzać. Wałęsa jest nieskazitelny, bo
chcę, żeby był nieskazitelny. I tak ma zostać. Cały świat wierzy w
nieskazitelność Wałęsy, jak można tak niszczyć nasze dobro narodowe? Jak można
tak opluwać nasz najlepszy hit eksportowy? Lech Wałęsa nawet całkiem niedawno
przyznał się, że brał pieniądze od bezpieki. Zrobił to, co prawda, mimochodem,
ale zrobił. Konkretnie 13 lipca w programie Moniki Olejnik. „To bezpieka mi
służyła, a nie ja! To oni wykonywali wszystko to, co ja chciałem. Chciałem
mieszkanie, musieli mi dać. Chciałem pieniądze, musieli mi dać. Chciałem
jeszcze większe, to nie chcieli ze mną pracować. To większego bohatera
chcecie?” – rozochocił się były prezydent. Kiedy zdziwiona dziennikarka, idąc
tym tropem, zapytała go o wątek współpracy, usłyszała wściekłe: „Co pani
pie****?”. Wałęsa dalej udaje swój pomnik, a wyznawcy jego pomnikowości dalej
udają wiarę, że to pomnik idealny. I wszyscy na tym tracą. Zgodnie z
powiedzeniem, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa.
Franciszek Kucharczyk GN 34/2017poniedziałek, 4 września 2017
Mistrz świata w chodzeniu w zaparte
Wałęsa to mistrz świata w chodzeniu w zaparte. Inny, w obliczu
niepodważalnych dowodów, już by się poddał – on nie. Ta metoda jest nawet do
pewnego stopnia skuteczna, bo działa na emocje, a to emocje rządzą opinią
społeczną. Choć były prezydent przegrał, robi wrażenie, że jest ciągle w grze.
Gdy w kółko mówi, robi wrażenie, że jeszcze wszystkiego nie powiedział. A że
wrażenie bywa silniejsze od faktów, wciąż są osoby, które wolą wierzyć swojemu
wrażeniu niż dowodom. A przynajmniej tak mówią. Za szczytowy przykład takiej
postawy można uznać wypowiedź Bartosza Kramka z osławionej fundacji „Otwarty
Dialog”. – Nie czytałem teczki TW „Bolek”, ale widziałem film Andrzeja Wajdy.
Wierzę w film Wajdy i w rolę, jaką odegrał Lech Wałęsa. – powiedział Kramek. Inaczej
mówiąc: Wierzę w pomnik, bo zrobił go słynny rzeźbiarz. Co mi tam, jak było
naprawdę. Nie sprawdzałem i nie chcę sprawdzać. Wałęsa jest nieskazitelny, bo
chcę, żeby był nieskazitelny. I tak ma zostać. Cały świat wierzy w
nieskazitelność Wałęsy, jak można tak niszczyć nasze dobro narodowe? Jak można
tak opluwać nasz najlepszy hit eksportowy? Lech Wałęsa nawet całkiem niedawno
przyznał się, że brał pieniądze od bezpieki. Zrobił to, co prawda, mimochodem,
ale zrobił. Konkretnie 13 lipca w programie Moniki Olejnik. „To bezpieka mi
służyła, a nie ja! To oni wykonywali wszystko to, co ja chciałem. Chciałem
mieszkanie, musieli mi dać. Chciałem pieniądze, musieli mi dać. Chciałem
jeszcze większe, to nie chcieli ze mną pracować. To większego bohatera
chcecie?” – rozochocił się były prezydent. Kiedy zdziwiona dziennikarka, idąc
tym tropem, zapytała go o wątek współpracy, usłyszała wściekłe: „Co pani
pie****?”. Wałęsa dalej udaje swój pomnik, a wyznawcy jego pomnikowości dalej
udają wiarę, że to pomnik idealny. I wszyscy na tym tracą. Zgodnie z
powiedzeniem, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa.
Franciszek Kucharczyk GN 34/2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz