– Grzech,
piekło, rzeczy ostateczne, cała eschatologia – i nie chodzi wcale o straszenie
kogokolwiek – dla wielu ludzi, także niektórych katechetów, to czysta
abstrakcja. Katecheci też wchodzą w konsumpcyjny świat i zapominają o wszystkim,
korzystając z bogatej oferty różnych propozycji. Tymczasem my powinniśmy
normalnie funkcjonować w świecie, korzystać z dóbr, ale umieć pokazać życiem,
że jest Bóg, że jest dla nas najważniejszy, że nie chodzi o szukanie sensu w
konsumowaniu i świętym spokoju. Że bez Boga świat z tym mnóstwem ofert i
licznymi propozycjami nie zaspokoi naszego głodu duszy – akcentuje nauczycielka
religii z ponad dwudziestoletnim stażem Barbara Łaska. Teolożka uważa, że jest
to moment przełomowy dla Kościoła w Polsce. – Młodym jeszcze zależy na
Kościele, ale należy zaakcentować słowo „jeszcze”. Nadal to wynik tradycji,
rodziny, choć powoli kończą się dawne schematy i przyzwyczajenia. Wystarczy
zauważyć, że większość, zdecydowana większość młodzieży, która chodzi na
religię, nie chodzi na niedzielną Mszę św. Potrzeba nam wszystkim ogromnej
modlitwy, aby pójść z duchem czasu i nie stracić Chrystusa. Potrzeba nam
powrotu do Chrystusa w kościołach, podczas kazań, katechez, rozmów, w
codziennym życiu ludzi świeckich. Być może to również zadanie dla małych
wspólnot, aby ratować żywą wiarę w świecie poranionym przez grzech, w świecie
zwątpienia, nieufności, zasobności. GN 27.08.18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz