Wiemy, jaki naprawdę sygnał dostali od Rosjan polscy prokuratorzy:
z naszej strony nie liczcie już na nic. Wraku nie tylko wam nie oddamy,
lecz nawet nie pozwolimy go dotknąć. Świadkowie, których chcecie przesłuchać,
nie żyją, wyjechali albo stracili pamięć. Byliśmy w Smoleńsku. Miejsce
polskiej tragedii narodowej coraz bardziej zarasta chaszczami. Niedługo będzie
biegł tędy gazociąg. Polecieliśmy też ścieżką, jaką nad Siewiernyj zniżał się
rządowy tupolew. Film z unikatowymi zdjęciami prezentujemy w telewizji
wPolsce.pl – piszą na łamach „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.– Już na pierwszym spotkaniu
organizacyjnym koledzy usłyszeli, że w hangarze nie wolno będzie niczego
przenosić, podnosić, a nawet dotykać. To zburzyło nasz główny plan.
Chcieliśmy wszystkie elementy wraku wyciągnąć, obejrzeć element po elemencie
i zinwentaryzować. Nie wiem, jak można przeprowadzić sensowne oględziny
szczątków samolotu bez ich dotykania – mówi źródło autorów artykułu. – Przed wejściem
czyszczą nas ze wszystkiego, łącznie ze starymi komórkami […]. Świadczy to
o tym, że Rosjanie za wszelką cenę starają się uniemożliwić prowadzenie
rzetelnego śledztwa i ukrywać materiał dowodowy. To nie nowość, ale dziś
okazują to już bez żadnego udawania. Wikło i Pyza pesymistycznie oceniają
dalsze działania Rosjan: Po
wizycie naszych śledczych w Smoleńsku można wyciągać tylko przygnębiające
wnioski. Jest jasne, że ze strony Rosjan można się spodziewać wyłącznie
kolejnych kłód rzucanych śledczym pod nogi. Wraku nie tylko nie zwrócą, lecz
nawet nie pozwolą go dotknąć. Takie decyzje zapadają na szczeblu politycznym,
bo markujący postępowanie Komitet Śledczy to instytucja bezpośrednio
podporządkowana Władimirowi Putinowi. Sieci, 17.09.18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz