10
kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Rosjanie znaleźli nieuszkodzone rejestratory lotu
polskiego tupolewa, które po zapakowaniu w worki zostały zabrane z wrakowiska i
zniknęły. W ich miejscu kilka godzin później pojawiły się identycznie
wyglądające skrzynki, tyle że z poważnymi uszkodzeniami - podaje "Gazeta
Polska "Także Edmundowi Klichowi,
późniejszemu akredytowanemu przedstawicielowi RP przy komisji Anodiny,
wymsknęło się, że pokazane mu wieczorem 10 kwietnia czarne skrzynki mogły być
już przez Rosjan wcześniej przemieszczane" - czytamy w artykule. Zdaniem
"GP", "wszystko wskazuje więc na to, że Rosjanie dokonali
niebywałej w dziejach badania katastrof lotniczych i wręcz potężnej
manipulacji, podmieniając oryginalny rejestrator parametrów lotu na inne
urządzenie". GP 5.09.18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz