W 1988 roku władze ogłosiły, że bez warunków wstępnych
proponują rozmowy Okrągłego Stołu. Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Bronisław
Geremek przybyli do stoczni, prosząc, żeby natychmiast przerwać strajk, bo jest
szansa na jakieś tam rozmowy z władzami. Okazało się jednak, że nie mają racji,
że przegrali, ale byli na tyle elastyczni i obłudni, że natychmiast przyłączyli
się do nas jako współautorzy tego sukcesu. I to kłamstwo założycielskie tych
ludzi funkcjonowało nadal i rzutowało na NSZZ „Solidarność”. Dlatego na „S” już
w okresie 1980-1981 nałożono całą gromadę ludzi, którzy stanowili elitę
związku, a po 13 grudnia 1981 roku zdominowali „S”. Zbiorowy wysiłek Służby
Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej, wojska i innych instytucji ówczesnego
państwa miał na celu zmęczenie, osłabienie społeczeństwa, także działaczy NSZZ
„S”, liderów społecznych. I to się udało. Ponadto władzy udało się wykreować
nowe przywództwo w postaci takich ludzi, jak wspomniany już Geremek,
Mazowiecki, Kuroń i im podobni. Tyle że ci ludzie, którzy teraz mieli decydować
o kształcie i przyszłości, tak naprawdę byli przeciwni duchowi „S” wcześniej i
później. Co więcej, byli ulegli wobec komunistycznych władz. Stąd pojawił się
projekt budowy z Balcerowiczem socjalizmu z ludzką twarzą. I nie przeszkadzało
im to, że była to twarz okrutna wobec ludzi ubogich, bo oni sami się bogacili.
Tuż po Okrągłym Stole, a jeszcze przed wyborem Mazowieckiego na premiera,
Michnik otrzymał ogromne fundusze na rozkręcenie „Gazety”. To sprawiło, że
Polacy bez dostępu do rzetelnych informacji zachowywali się biernie,
podporządkowując się temu, co działo się wokół. I tak trwało to przez długie
lata, aż dopiero w wyników wyborów w 2015 roku otworzyła się droga do wolności
i szansa, że wreszcie będą realizowane marzenia Polaków o wolności. To wszystko sprawiało, że ta jedność, ta
solidarność społeczna zaczęła wygasać. W 1989 roku też nie było do końca
wiadomo, weźmy chociażby Okrągły Stół – któż mógł wiedzieć, że w Komitecie
Obywatelskim przy Lechu Wałęsie byli agenci czy też że sam Wałęsa był agentem.
W 1992 roku okazało się, że Kancelaria Prezydenta Lecha Wałęsy to siedziba
agentury, ale dopiero dzisiaj za sprawą Instytutu Pamięci Narodowej wiemy dużo
więcej. Ale sprawy trzeba wciąż badać i ujawniać fakty, żeby kłamców i agentów
nazywać po imieniu, zadając kłam ich rzekomemu bohaterstwu.
Krzysztof Wyszkowski. Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/200755,dzisiaj-wiemy-na-czym-stoimy.html
Krzysztof Wyszkowski. Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/200755,dzisiaj-wiemy-na-czym-stoimy.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz