Zaskoczenie pojawiło się kilka miesięcy temu, kiedy
dowiedzieliśmy się, że czołowi działacze i członkowie KC PZPR, a więc osoby,
które rozpoczynały karierę, i to na najwyższych szczeblach partii
komunistycznej – jeszcze w latach 80 w brygadzie Jaruzelskiego i Kiszczaka,
znalazły się na czołowych miejscach Koalicji Europejskiej. Tym bardziej to
dziwne, że byli przedstawiani jako „czołowi Europejczycy”. Największym
zwycięzcą w tym konglomeracie, jeśli spojrzymy na wynik i rozmach, odnieśli
działacze PZPR, która formalnie od dawna nie istnieje, ale jej działacze mają –
można powiedzieć – nadreprezentację w Parlamencie Europejskim, wprowadzając tam
aż pięciu swoich polityków. Jeśli weźmiemy pod uwagę siły i środki oraz
właściwie brak kampanii takich osób, jak Leszek Miller czy Włodzimierz
Cimoszewicz, to są najwięksi zwycięzcy tych wyborów. To bardzo smutne, że 30
lat po upadku komunizmu w Polsce, że po 30 latach od tzw. częściowo wolnych
wyborów 4 czerwca 1989 roku, polska reprezentacja w Parlamencie Europejskim to
jest wierchuszka partii komunistycznej. Tomasz Rzymkowski
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/209221,jestesmy-jeszcze-na-rozdrozu.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz