W Aragonii, w ramach Programu na rzecz Równości, lokalny rząd
socjalisty Javiera Lambany zamówił opracowanie dla swoich 50 tys. urzędników
specjalnego podręcznika pt. „Język inkluzywny z perspektywą gender”. Zgodnie
z dokumentem celem jest propagowanie języka inkluzywnego w redagowaniu pism
urzędowych poprzez stosowanie wyrażeń i konstrukcji gramatycznych „z
perspektywą gender” i unikanie rodzaju męskiego oraz innych form uznanych za
błędne. „Wszyscy Aragończycy i wszystkie Aragonki mają utożsamiać się z pismami
urzędowymi” – czytamy w wyjaśnieniach. Teraz pracownicy administracji
państwowej powinni zwracać się do obywateli, pomijając rodzaj męski, a
określone słowa i wyrażenia zastępować innymi. Zwłaszcza słowo „mężczyzna” (po
hiszp. także: „człowiek”) nie jest dobrze widziane w języku inkluzywnym, gdyż
„odnosi się do płci męskiej”, jest „seksistowskie” i „pozbawione większej
ambiwalencji”. Zamiast tego podręcznik proponuje stosowanie takich słów, jak:
„osoba”, „ludzie” czy „gatunek ludzi”. Słowo „kobieta” jest natomiast
dopuszczalne. „Chłopczyk” (nino) i „dziewczynka” (nina), w odniesieniu do
dzieci, także są słowami nieodpowiednimi ze względu na ich konotację
„seksistowską”. W zamian powinno się mówić: „criatura” – słowo mające kilka
znaczeń, jak: płód lub niemowlę, istota albo stworzenie. Zamiast „synów” i „córek”, powinno być
„potomstwo”. Zamiast „profesor” czy „profesorka” „ciało akademickie”. Jeżeli
urzędnik zwraca się z przemówieniem do szerszej publiczności, powinien stosować
rozdzielenie rodzaju męskiego i żeńskiego i w sposób zamienny odwoływać się np.
do „pracowników i pracownic”, „towarzyszek i towarzyszy”, „delegatów i
delegatek”. W formularzach administracyjnych, rubryki „pan” i „pani” mają
zostać zastąpione słowami: „ imię” i „nazwisko”. Podręcznik zawiera tabele z
setkami przykładów „błędnych”, a także „prawidłowych” terminów, których powinni
nauczyć się urzędnicy państwowi. PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz