Kiedy człowiek przestaje czcić Stwórcę, zaczyna czcić stworzenie.
Jeśli na przykład odrzuca święta Bożego Narodzenia, zaczyna świętować takie
rzeczy jak „przesilenie zimowe”. Tragikomiczne jest to, że osoby oddające
hołd siłom natury, innym ludziom czy zwierzętom, są przekonane, że właśnie na
tym polega świeckość. Nic podobnego – świętowanie rozmaitych „przesileń” to też
religia, tylko prymitywna, wymodelowana na podobieństwo dawnych kultów
pogańskich. Kult Słońca, święte byki, święte krowy, koty, psy, szakale, święte
gaje, święte dęby, święte góry – to wszystko już było, i to bardzo dawno temu.
Różnica jest taka, że ludzie, którzy kiedyś czcili te wszystkie rzeczy, w ten
sposób po omacku szukali Boga. Oddając cześć siłom natury, w istocie wyrażali
pragnienie Boga, które każdy człowiek nosi w sercu. Natomiast dzisiejsi miłośnicy
„niezwyciężonego Słońca” czy amatorzy rozmaitych postrzyżyn i inni neopoganie
robią potężny krok wstecz. Ideolodzy „świeckości” wyrzekają się Tego, pod
którego skrzydłami wyrośli i który opromieniał ich życie. W zamian – bo zawsze
musi być coś w zamian – wybierają złotego cielca. Kult własnego pomysłu, łatwy,
prosty i przyjemny, który zastępuje Nieogarnionego. Bożka nie trzeba
wypatrywać, ma się go pod ręką, zmieści się w kieszeni. Robię z nim, co chcę, w
istocie jestem jego panem. Franciszek Kucharczyk, GN 1/2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz