Pokój serca nie ma nic wspólnego ze świętym spokojem i brakiem
zawirowań. Jego istotę zdradza biblijna scena burzy na jeziorze. Fale miotają
łodzią, umierający ze strachu uczniowie robią w popłochu przedśmiertny rachunek
sumienia, a Jezus jak gdyby nigdy nic… śpi. „Niepokój i wzburzenie nigdy nie
pochodzą od Boga. On nigdy nie niepokoi duszy, która chce kroczyć ku Niemu.
Ostrzega ją, a nawet używa siły, by ją odzyskać, ale nigdy jej nie niepokoi.
Zaufanie do przełożonych i do kierownika duchowego, oto co zapewnia pokój
serca. Zachowamy pokój, jeśli będziemy słuchać Boga i będziemy Mu wierni”. Słyszymy zza kratek: „Ja odpuszczam tobie grzechy. Idź w
pokoju”. To nie jest jedynie zgrabne uwieńczenie formułki. Te słowa mają moc!
Wewnętrzny pokój wynika z nadprzyrodzonego charakteru spowiedzi. Podkreślił to
Jan Paweł II w przesłaniu do spowiedników z 2002 r.: „Sakrament pokuty nie jest
aktem terapii psychologicznej, ale rzeczywistością nadprzyrodzoną, mającą
przywrócić w sercu pogodę ducha i pokój, które są owocami łaski”. Spowiedź
przywraca pokój serca. W dziejach człowieka, w
historii świata, w mojej historii ostatnim słowem jest Jezus. Świadomość tego
daje pokój serca. „Powinniśmy podczas pracy i innych działań, w czasie lektury
i pisania, nawet i duchowego, co więcej: w czasie zewnętrznych aktów pobożności
i odmawianych na głos modlitw, zostawić krótką chwilę, najczęściej jak możemy,
na adorację Boga w głębi naszego serca, kosztować Go, choćby przelotnie i jakby
ukradkiem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz