W niektórych mediach karierę robi znany już choćby z PRL
zabieg używania słów Papieża do walki z przeciwnikami politycznymi czy nawet z
niektórymi księżmi i biskupami. W ostatnich dniach dziennikarze i komentatorzy
szczególnie uczynili ze słów Papieża o pomocy uchodźcom młot na tych, co choćby
tylko stawiają pytania w związku z ogromnym napływem do Europy ludzi z
Bliskiego Wschodu. Problem w tym, że niemal nikt tak naprawdę nie wsłuchuje się
w to, co Franciszek mówi. Co dokładnie powiedział Ojciec Święty: „Każda
parafia, każda wspólnota zakonna, każdy klasztor i każde sanktuarium Europy
niech ugości jedną rodzinę, zaczynając od mojej diecezji rzymskiej”.
Przeczytajmy dokładnie: „RODZINĘ”. Dziwne, że jakoś tego nikt nie zauważył,
choć wielu zauważa, że wśród uchodźców i emigrantów jest ogromna przewaga
młodych mężczyzn, a nie całych rodzin. A Papieżowi wyraźnie chodziło o rodziny.
To nie przypadek! Ojciec Święty podkreśla wprost, że w apelu, który skierował,
chodziło mu „nie o osoby, ale o rodziny”. Uzasadnił to tym, że rodzina daje
więcej pewności stabilizacji, aby uniknąć „infiltracji innego typu”. Wezwanie
Papieża, aby przyjmować rodziny, wpisuje się bowiem w promocję małżeństwa i
rodziny, jako instytucji prawa naturalnego, bez względu na wyznanie. A to
oczywiście jest już politycznie niepoprawne, bo przecież w Europie z
małżeństwem, jako związkiem kobiety i mężczyzny, i z rodziną raczej się walczy
niż je wspiera. Sławomir Jagodziński
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/143901,papiezem-w-przeciwnika.html
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/143901,papiezem-w-przeciwnika.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz