„Życzę mu śmierci w męczarniach”, „Pierwsze ostrzeżenie
drugiego nie będzie”, „Szkoda, że brzozy nie było” – to tylko niektóre z
komentarzy zwolenników Komitetu Obrony Demokracji, które ukazały się po wypadku
prezydenckiego samochodu na autostradzie A4. Trudno jest komentować zachowanie
ludzi o nikłej inteligencji i prymitywnej postawie. Gdybym miał szukać
analogii, to podobny stosunek do życia i szacunek do głowy państwa polskiego
mieli funkcjonariusze NKWD i UB. Dla nich życie nic nie znaczyło, nie było
wartością. Oni bez skrupułów przesiedlali miliony naszych rodaków w głąb Azji,
strzelali do kobiet i dzieci oraz do jeńców. To dlatego, że uważali, że życie
nic nie znaczy miliony Polaków odwiedzają teraz powązkowską Łączkę i palą tam
znicze. Różnić się trzeba z klasą. Były premier Leszek Miller stwierdził
„Polska dziczeje”. Przykro, że w gronie szyderców znalazły się też osoby, które
uważają się za dziennikarzy – Tomasz Lis i Jarosław Kuźniar. Wpisując się w
retorykę kpienia z sytuacji zagrożenia życia prezydenta, pozbawili się prawa do
tytułowania się mianem dziennikarza. Przedstawiciele mediów, nawet gdyby mieli
inne poglądy, to zawsze powinni szanować człowieka. Co jest powodem takiej
nienawiści do Andrzeja Dudy? Przewodnią maksymą prezydenta jest – „Bóg, Honor,
Ojczyzna” i prezydent realizuje tą maksymę w praktyce. Dla niego to nie jest
puste hasło. Dla tych, którzy ( o zgrozo) życzą mu śmierci, nie jest wartością
ani Bóg, ani Ojczyzna, ani honor. Kto nie szanuje Boga, nie będzie też szanował
człowieka. (Jerzy, refleksja na podstawie artykułu Stanisława Koguta w Naszym
Dzienniku z 8.03)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz