Recepta na to, jak obchodzić się z osobami już
uzależnionymi: odsunąć się i pozwolić
cierpieć. Otóż, gdy mamy wokół siebie bliskich, dzieci uzależnione, w
pierwszym momencie nie możemy pomóc inaczej niż przez to, że pozwolimy im
cierpieć. Tylko wtedy, kiedy ktoś ponosi konsekwencje swojego uzależnienia,
kiedy bardzo cierpi, może jak syn marnotrawny powiedzieć sobie, że u Ojca było
lepiej. To znaczy: w życiu poprzednim, kiedy nie było tych rzeczy, które teraz
są – byłem szczęśliwszy. Cierpienie uzależnionego jest zatem ostatnią deską
ratunku. Nic poza osobistym cierpieniem w życiu uzależnionego nie będzie
punktem zwrotnym. Uzależniony nie reaguje na nasz ból, troskę, także na naszą
miłość. Na przykład: syn, 15-letni narkoman, chce, aby rodzice nie reagowali.
Jeśli oni go kryją, to nie jest miłość, to jest dobicie. Cóż z tego, że bez
złej woli. Po odkryciu, że syn ma narkotyki, powinni natychmiast zadzwonić po
policję, dzięki temu policja może wyeliminować dilerów, a syna – jeśli trzeba –
można skierować na przymusowe leczenie. I dopiero wtedy, gdy wychodzący z
uzależnienia będzie tego chciał – otoczyć go natychmiast naszym wsparciem i
troską. To jest trudna, ale bardzo dojrzała postawa rodzicielska. W ogóle
postawa, jaką należy przyjąć w obcowaniu z uzależnionymi. Ks. Marek Dziewiecki
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/155645,milosci-chca-tylko-ci-ktorzy-kochaja.html
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/155645,milosci-chca-tylko-ci-ktorzy-kochaja.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz