Kościół zbyt
łatwo dał się sterroryzować i pozwolił na zamknięcie się przed wiernymi. Zawsze
podczas epidemii Kościół otwierał się na wiernych. Przypomnijmy św. Karola
Boromeusza, który podczas procesji przebłagalnej w czasie epidemii po jednej
stronie prowadził chorych, a po drugiej zdrowych. Wychodził on z posługą
sakramentalną do zakażonych, a Kościoły pełne były modlących się do Boga, by
odwrócił od ludzi nieszczęście. Tego nam dziś potrzeba. Odważnego pójścia za
Jezusem i wiary w Jego wszechmoc, która uczynić może wszystko. W maju pozwolono
na uczestnictwo we mszy świętej 1 osoby na metr kwadratowy, ale w autobusie,
który ma 50 miejsc siedzących może jechać 45 osób, jeśli ma 100 miejsc
stojących, a w lokalu gastronomicznym może przebywać jedna osoba na 4 metry
kwadratowe. Ponadto, niestety wielu proboszczów okazało się bardziej słuchać
ludzi niż Boga udzielając Komunii Świętej wyłącznie na stojąco i tylko na rękę.
Co ze słowami Jezusa – Ja Jestem drogą i prawdą i życiem? To nie kumpel od
piwa, a Bóg Wszechmogący, przed którym w stajence wół i osioł klękają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz