Wskutek epidemii w nasze życie codzienne wkradło się wiele lęków i obaw.
Boimy się witać uściskiem ręki, lękamy się bliskości w kolejce przed apteką, stresujemy
się, spotykając kaszlącą osobę. Dziadkowie boją się wnuków, a wnuki dziadków.
Nie wiemy nawet, czy bardziej boimy się o siebie, czy też o naszych bliskich.
Trwożymy się wobec niewidzialnego wirusa, zaczęliśmy bać siebie nawzajem i
panicznie uciekać od wspólnoty. Te lęki dotknęły także świątyni, tj.
przestrzeni, która stworzona jest do życia wspólnotowego. Troska o to, aby nie
zarazić się wirusem w kościele, stała się w niektórych sytuacjach
nieporównywalnie większą, aniżeli obawy przed ryzykiem zarażenia w innych
miejscach publicznych, jak np. w supermarkecie, poczcie, bankach, pociągach,
czy tramwajach. Stąd niektórzy nazwali ironicznie obecny koronawirus wyjątkowo
pobożnym, który trzyma się tylko kościoła, a w innych przestrzeniach nie
istnieje. Prawdopodobnie dlatego niektórzy protestują przeciwko procesji Bożego
Ciała, ale nie protestują np. przeciwko zebraniom wiecowym na Placu
Wolności. abp Stanisław Gądecki
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/222132,podwojne-standardy-w-czasie-pandemii.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz