Nie ulega wątpliwości, że z
przemocą należy walczyć, jednak konwencja stambulska jest niezgodna z polskim
porządkiem konstytucyjnym i opiera się na ideologii. Zarzuty nie dotyczą zapisów o walce z
przemocą, choć i tu są pewne zastrzeżenia, ale przede wszystkim założeń
ideologicznych. Wychodzą one od teorii gender, będącej zapleczem ideologicznym
rewolucji obyczajowej prowadzonej przez środowiska LGBT. Zapisy będące wyrazem teorii
gender są sformułowane nieostro, można je różnie interpretować, jednak praktyka
pokazuje, że służą celom inżynierii społecznej. Konwencja
została przyjęta przez polski rząd w 2012 r., a parlament ratyfikował ją w 2015
r. głosami rządzącej koalicji PO-PSL i posłów lewicowych. PiS obiecywało, że po
dojściu do władzy konwencję wypowie, ale tego nie zrobiło. Dopiero teraz
ministerstwo sprawiedliwości złożyło wniosek do rządu o podjęcie prac nad
wypowiedzeniem konwencji. Sprzeciw wobec niektórych zapisów tego dokumentu nie
oznacza zgody na przemoc, jak insynuują jego zwolennicy, a rząd podjął szereg
działań, aby przeciwstawić się przemocy. Obowiązujące w Polsce przepisy nie
tylko wypełniają wszystkie zalecenia konwencji, ale nawet idą dalej. Premier
Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie
zgodności tej konwencji z konstytucją. GN 10.09.20
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz