Przede wszystkim trzeba jasno powiedzieć, że tego typu
informacje, jeżeli pojawiają się po upływie 5 lat, kompromitują rządzących. Aż
dziw bierze, że 5 lat było zbyt krótkim okresem, żeby w sposób wiarygodny,
rzeczowy, konkretny i raz na zawsze odczytać tego rodzaju zapisy. Przecież po
katastrofie samolotu niemieckich linii Germanwings we francuskich Alpach czarne
skrzynki odczytano i zrelacjonowano w ciągu kilkunastu godzin. Dlaczego zatem w
przypadku katastrofy Tu-154M trwa to aż tak długo. Ponadto o ile dobrze
pamiętam, do dzisiaj nie odczytano – a przynajmniej nie poinformowano o tym
opinii publicznej, zapisów z Jaka-40, który lądował w Smoleńsku przed
katastrofą rządowego tupolewa. To wszystko utwierdza mnie w przekonaniu, że
jako obywatel jestem poddawany pewnej manipulacji. Czy jednak można prowadzić
śledztwo, a tym bardziej je zakończyć bez głównego dowodu, jakim jest wrak
samolotu? Holendrzy do wraku samolotu
zestrzelonego w ubiegłym roku nad Ukrainą przywiązywali dużą wagę i zadbali o
to, żeby sprowadzić go do własnego kraju i poddać drobiazgowym badaniom… – I
tak się dzieje na całym świecie. Zawsze po każdej katastrofie zbiera się nawet
najdrobniejsze elementy rozbitych samolotów, natomiast w Polsce śledztwo w
sprawie katastrofy, w której zginął urzędujący prezydent i wielu wybitnych
przedstawicieli państwa, prowadzi się tak, że wrak samolotu jest niepotrzebny.
To wskazuje na markowanie prowadzenia śledztwa. Stanisław Piotrowicz
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/134859,to-pozorowane-sledztwo.html
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/134859,to-pozorowane-sledztwo.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz