Kardynał Robert Sarah w najnowszej
książce podkreśla, że „bez zjednoczenia z Bogiem wszelkie przedsięwzięcie
mające umocnić Kościół i wiarę okaże się daremne. Bez modlitwy
będziemy cymbałami brzmiącymi. Zniżymy się do rzędu medialnych kuglarzy,
którzy robią wiele hałasu, a wytwarzają tylko pustkę”. Do końca
świata będzie trwało zmaganie światła wiary z siłami ciemności, które to
światło chcą zagasić. Wydaje się, że to zmaganie narasta. Widać je
w świecie polityki, mediów, kultury. Dziś obecne jest także we wnętrzu
Kościoła. Wielu pasterzy zdaje się jednak tego nie dostrzegać. „Nie mówcie
o kryzysie, musimy być optymistami” – uspokajają. Czy jednak dramatyzm
pytania Jezusa nie powinien wybrzmieć z całą siłą właśnie dzisiaj? Joseph
Ratzinger w 1970 roku mówił do Katolickiej Akademii Bawarii: „Stopniowo
znika oblicze Boga. »Śmierć Boga« jest całkowicie realnym procesem, który
przenika dzisiaj do najgłębszego wnętrza Kościoła. Wydaje się, że Bóg
w chrześcijaństwie umiera”. Kardynał Sarah stwierdza, że kryzys dotknął
dziś nawet Urząd Nauczycielski Kościoła. „W nauczaniu pasterzy, biskupów
i prezbiterów króluje istna kakofonia. Te nauki wydają się sobie
przeczyć. Każdy narzuca swoją osobistą opinię jako pewnik. Wynikiem tego jest
zamęt, dwuznaczność i apostazja”. Nie chodzi o sianie paniki. Chodzi
o odwagę prawdy. I o to, by nie przestać wołać do Boga, dniem
i nocą. By wziął swój Kościół w obronę. Nasze świątynie
wypełnione są zgiełkiem. Telefony komórkowe przerywają modlitewne
skupienie. Nie modlimy się śpiewem ani milczeniem. Wiele osób trwa na Mszy
w jakimś dziwnym odrętwieniu – obecni ciałem, nieobecni duchem. Na
szczęście wciąż jeszcze są ludzie, którzy żyjąc pośród tysięcy szarych
obowiązków, modlą się dniem i nocą. Chociażby wspólnoty Żywego
Różańca. Jak wiele zawdzięczamy ludziom modlitwy. Ich gorliwość może
zawstydzać. Także nas, księży. GN 22.10.19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz