Mistrzyni
paraaolimpijska, Belgijka Marieke Vervoort poddała się eutanazji w wieku 40
lat. Od 14 roku życia walczyła z nieuleczalną zwyrodnieniową chorobą
kręgosłupa. Nie chcę już cierpieć. To dla mnie za
trudne. Staję się coraz bardziej przygnębiona. Dużo płaczę. Nigdy wcześniej
nie miałam takich uczuć. Wszyscy widzą mnie radosną i silną, zdobywającą
medale, ale nie widzą tej drugiej strony. [...] Mam nadzieję, że ludzie
zaczną patrzeć na eutanazję jak na coś, co tak naprawdę pozwala żyć dłużej. Przypadek
wspaniałej, ale ciężko chorej sportsmenki przypomina, jak ważne jest
odnalezienie sensu cierpienia. Najzwyczajniej w świecie przygnębia mnie
fakt, że nie udało się (ludziom z otoczenia, bliskim, komukolwiek) przez 40 lat
trafić do serca Belgijki z sednem Ewangelii. Żeby odchodziła z tego świata
naturalnie. Umieranie bez nadziei życia
wiecznego jest dla mnie najstraszniejszą okolicznością, jaką potrafię sobie
wyobrazić. Życie na ziemi okazuje się pewną sztuką cierpienia. Cierpienie
pozbawione perspektywy, która przeskakuje śmierć, wydaje się, tak jak
powiedziała sama Marieke Vervoort, za trudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz