Wielka Brytania jest na końcowym etapie prac nad legalizacją eutanazji. W Holandii i Belgii proceder ten stał się już normą. Wspólną cechą społeczeństw, których państwa wprowadzają tego rodzaju zmiany, jest bardzo duży odsetek odejść od wiary chrześcijańskiej w kierunku… nie, nie spoganienia, bo pogaństwo to też wiara i system wartości, ale raczej w stronę nihilizmu. To jest bezideowość, obojętność na sprawy ducha, po prostu nic. Pustka, dziura po chrześcijaństwie. Na tej podstawie widać, jak kolosalne znaczenie ma to, w co ludzie wierzą albo nie wierzą. Dlaczego aż do końca minionego wieku w ustawodawstwie państw praktycznie nie było nawet mowy o uśmiercaniu chorych i cierpiących? Proste: bo ludzie w większości wierzyli w Stwórcę, a tym samym wiedzieli, że tylko On ma prawo decydować o takich rzeczach jak koniec ludzkiego życia. Jeśli dziś ktoś zaprotestuje, usłyszy: „A dlaczego nie?”. Na takie pytanie nie znajdziemy odpowiedzi, jeśli nie uznajemy Boga. Gdyby Boga nie było (załóżmy tę niedorzeczną tezę), to możemy zakwestionować każdą zasadę. Dlaczego więc nie dobijać chorych? Z eutanazji są same korzyści – ulga dla budżetu, dla rodziny i dla samych delikwentów, więc o co się rzucacie? A co, jeśli eutanazja naraża i tego, kto się jej poddaje, i tego, kto ją wykonuje, na wieczne doświadczanie tych właśnie najmroczniejszych przeżyć? Co jeśli eutanazja przerywa proces dojrzewania duszy i zamiast ulgi po śmierci przynosi jeszcze gorsze cierpienie? Wieczność czeka każdego, niezależnie od wiary, ale jej kształt, owszem, od wiary może zależeć. Więc to naprawdę nie jest wszystko jedno, w co i jak się wierzy. Wieczność czeka każdego, niezależnie od wiary, ale jej kształt, owszem, od wiary może zależeć. Więc to naprawdę nie jest wszystko jedno, w co i jak się wierzy. Franciszek Kucharczak GN 50/24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz