Zwerbowani, aby niszczyć
Aktualnie obserwujemy nasilony atak na Kościół
katolicki. Do osłabienia jego roli w społeczeństwie wykorzystuje się grzechy
księży. Czy na pewno jednak eksponowane dziś słabości to upadki ludzi Kościoła?
– Historia potwierdza, że środowiska wrogie Kościołowi już wielokrotnie chciały
przeniknąć do jego struktur – mówi dla „Naszego Dziennika” prof. Mieczysław
Ryba, historyk, wykładowca na KUL i w WSKSiM w Toruniu. Władze PRL Kościół
traktowały jako najpotężniejsze zagrożenie dla stabilności swojej władzy.
Wiedząc, że nie sposób pokonać go w otwartej walce, posługiwano się agentami,
którzy mieli osłabić go od środka. – Aparat bezpieczeństwa PRL był
zainteresowany werbowaniem mężczyzn, którzy zastanawiali się nad wstąpieniem do
seminariów duchownych. Tacy klerycy, którzy zgodzili się na współpracę przed
rozpoczęciem nauki w seminarium, na pewno byli. Większość biskupów w czasach
PRL miała świadomość, że są inwigilowani, a w ich otoczeniu mogą znajdować się
osoby będące na usługach Służby Bezpieczeństwa. Oni dobrze wiedzieli, że tajni
współpracownicy SB to także księża. – Miałem dwa takie wypadki. Zostali
specjalnie posłani do seminarium przez bezpiekę. Wytrzymali pięć-sześć lat, do
święceń, dopiero potem odkryliśmy prawdę i wydaliłem ich z diecezji – wspominał
ks. abp Ignacy Tokarczuk. Czy jest możliwe, by dziś w Kościele również byli
podobni agenci? – Rolę ludzi znajdujących się w Kościele, a działających na
jego niekorzyść odgrywają dziś wszyscy kapłani, którzy upadli w grzech
pedofilii. Oni odśrodkowo osłabiają Kościół swoim grzechem, a dodatkowo stają
się bardziej podatni na propagandę niebezpiecznych ideologii – zauważa prof.
Ryba. W tym kontekście warto przypomnieć, że wrogom Kościoła szczególnie
zależało na wprowadzeniu w jego struktury ateistów i homoseksualistów. Prof.
Mieczysław Ryba
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/208759,zwerbowani-aby-niszczyc.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz