"Dlaczego np. klasowa
wigilia nie może być poczęstunkiem połączonym ze słuchaniem świątecznych,
niereligijnych piosenek? Czy bez »Bóg się rodzi« nie byłoby wystarczająco miło?
Dlaczego nie może być to wyjście do pizzerii i radość ze wspólnego posiłku? A
może wyjście do schroniska dla zwierząt?” – pisze prezeska Fundacji Wolności od
Religii. Ja wolność od religii rozumiem tak: Jeśli się z czymś identyfikuję,
uważam to za istotne w moim życiu i mam ochotę uczestniczyć w zorganizowanych
formach kultu religijnego lub w spotkaniach z ludźmi o takim lub
zbliżonym spojrzeniu na świat – to uczestniczę. Jeśli zaś nie – to nie
uczestniczę. Nie uczestniczę w czymś jeśli nie mam ochoty bądź
potrzeby. Gdy nie widzę sensu. Okazuję jednak przy tym szacunek
wszystkim tym, którzy myślą, żyją, wierzą inaczej niż ja. I nie zabraniam im
tego. Mam również wrażenie, że w wigilii nie chodzi o to, by było miło.
Dzisiaj już nie o Jezusa chodzi, ale o tych, z którymi się utożsamił i
solidaryzował przez fakt ubogich narodzin w atmosferze migracji i zagrożenia.
Chodzi o wykluczonych, o najmniejszych i najsłabszych w naszym społeczeństwie,
dyskryminowanych i prześladowanych z jakiegokolwiek powodu. GN 15.12.18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz