Świetny piłkarz, polski Sportowiec Roku
1996 Marek Citko opowiedział serwisowi sportowefakty.wp.pl o swojej wierze i o
tym, co zrobił, gdy okazało się, że jego nienarodzony syn dotknięty jest
poważną wadą serca. O tym, że dziecko ma tylko
pół serca, żona piłkarza dowiedziała się w 3-4 miesiącu ciąży. Jej męża nie
było wtedy w kraju. – Lekarz przekonywał, że nie warto się tak męczyć, że
jesteśmy młodzi, że może nie przeżyć, albo będzie rośliną itd. Jestem człowiekiem
wierzącym, powiedziałem, że nie ma takiej możliwości - stwierdził Marek Citko. Napisał
wtedy własną modlitwę i odmawiał ją codziennie: "Ty Panie możesz wszystko,
dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Okaż nam Panie swoje Miłosierdzie
i uczyń dla nas cud".– Prosiłem znajomych księży, siostry zakonne, żeby
też się modlili. Mówiłem: wola nieba, nawet jak się urodzi i będzie żyło dwa,
trzy dni, to będę miał grób itd. Pan Bóg daje, pan Bóg zabiera. On czasami
próbuje nas sprawdzić, dowiedzieć się, jak się zachowasz. Czy usuniesz, czy
będziesz mu bluźnił. Oczywiście, że to jest trudne. Trzeba mieć naprawdę silną
wiarę, żeby tak do tego podchodzić. Mi wiara, słowa z Pisma Świętego i Maryja,
która jest naszą najlepszą przewodniczką, pomogły. Byłem przygotowany wtedy na
każdą opcję - wyznał Marek Citko. Jego syn szybko przeszedł trzy operacje na
otwartym sercu. Przeprowadził je prof. Edward Malec, który pracuje obecnie w
Niemczech. Jak się to wszystko skończyło? – Konrad w czerwcu kończy 16 lat, co
roku ma badania, jest coraz lepiej. Nie może zawodowo uprawiać sportu, ale
normalnie gra w piłkę, tenisa, pływa. Wie tylko, że jak się zmęczy, to musi
odpocząć - mówi jego ojciec. GN 5.04.19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz