piątek, 20 grudnia 2019

Kiedy zwyczajny chrześcijanin staje się teologiem


Teolog fatalny, w świetle tego obrazu, to ktoś taki, kto drogę pokazuje fałszywie, kto zamiast rozjaśniać mąci, kto niewiele wie o tym, że Króla można kochać oraz innych do miłowania Go pobudzać. Teolog fatalny szuka chwały własnej albo chwały różnych swoich „ja zbiorowych”, a nie chwały Tego, który własnej chwały nie szukał (por. J 5,44; 7,18; 8.50.54; 12,43). Nie wystarczy uważać się za teologa autentycznego, żeby naprawdę nim być. „Nie ten bowiem jest wypróbowany – mówił apostoł Paweł w obronie autentyczności swojej posługi w Kościele – kto się sam przechwala, lecz ten, kogo Pan uznaje” (2 Kor 10,18). Czy w oczach Pana Jezusa jestem teologiem autentycznym? Jak to poznać?  Czy dostatecznie dużo się modlę? Czy nie miesza mi się zbyt często zgoda z wygodą, miłość bliźniego z pragnieniem „świętego” spokoju, a postawa służby z egocentrycznym szukaniem samego siebie? Czy wierność Ewangelii nie miesza mi się ze strachem przed tym, co nowe i nieznane, a może przeciwnie – z niemądrą pogonią za tym, co nowe i nieznane? Tego po prostu nie wiem, Pan Jezus to wie. Naśladowanie Pana Jezusa w zgłębianiu Ewangelii oraz rozświetlaniu jej światłem tysiąca problemów, przed którymi stajemy dzisiaj, wymaga wielkiej modlitwy i bardzo uważnego wsłuchiwania się nie tylko w te współczesne problemy, ale przede wszystkim w wiarę Kościoła.  O. Jacek Salij OP GN 28.11.19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz