środa, 24 lutego 2016

Problemem III RP jest deficyt prawdy w życiu publicznym



„Gazeta Wyborcza” i Onet.pl zaczęły akcję zachęcającą internautów do wyrażania solidarności z Lechem Wałęsą. Mam w związku z akcją dwa pytania. Pierwsze: na jakiej podstawie obie redakcje kwestionują ustalenia dotyczące współpracy Wałęsy z SB w latach 70., w sytuacji gdy na stole są twarde dowody? Drugie: wokół jakiej prawdy historycznej mamy się teraz łączyć? Wałęsa niewątpliwie współtworzył historię Polski. Problem w tym, że przez minione 20 lat zajmował się głównie wymazywaniem części swego życiorysu. Sam żył w kłamstwie i domagał się, by wspierały go w tym wszystkie instytucje państwa, autorytety, media i ludzie kultury. I tak się działo, w imię obrony legendy „Solidarności”, w imię obrony dobrego imienia Polski. Tylko czy można coś wartościowego zbudować na kłamstwie? „Solidarność” była i jest wielka, nie dlatego, że Lech Wałęsa wielkim człowiekiem był. Cóż wart byłby mit założycielski odrodzonej po komunizmie Polski, gdyby dla jego obrony trzeba było niszczyć dokumenty, zatykać uszy, zamykać oczy i kneblować usta świadkom? Akcja rozpoczęta przez „Wyborczą” i „Onet” nie buduje jedności, bo wzywa do solidarności w kłamstwie. Nie ma dziś w Lechu Wałęsie cienia pokory, nie było jej zresztą nigdy. Wspieranie go w takiej postawie na pewno nie jest gestem solidarności. Ani z człowiekiem, ani z bohaterem. (Piotr Legutko, Gość Niedzielny, 21.02.2016)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz