czwartek, 25 sierpnia 2016

Kto będzie zbawiony?


Pierwsze skojarzenie z tak postawionym pytaniem nie nastręcza zbyt wielu kłopotów. Odpowiedź brzmi: ten, kto uwierzy i przyjmie chrzest (por. Mk 16,16). Takie zapewnienie złożył sam Jezus podczas spotkania z uczniami, tuż przed swoim wstąpieniem do Nieba. Kontekst ewangeliczny wskazuje, że chodzi o ciągle dokonujący się i aktualizujący proces, zakładający uznanie Chrystusa za jedynego Pana swojego życia, przyjęcie treści Ewangelii i wreszcie odwrócenie się od tego wszystkiego, co jest z nią sprzeczne. Nie wystarczą tylko słowa, deklaracje, bierna obecność. Nie wystarczy cicha akceptacja Ewangelii, nieprzeszkadzanie innym w jej głoszeniu. Trzeba czynów! Potu i krwi! Porzucenia „wygodnej kanapy”, wyjścia z ciepełka i wyruszenia na bezdroża, gdzie jest niewygoda i głód, a świat – szarobury. I tak jak nie mowy o udawaniu, gdy walczy się o resztki życia, tak w Niebie nie ma miejsca na chrześcijaństwo w wersji light – bez krzyża, bez codziennej wierności i zmagania o świętość. Szerokie są drzwi wiodące do zatracenia. Tam jest zawsze tłok. Problem w tym, że diabeł kusi życiem bez konieczności stawiania sobie wymagań, gdzie wszystko można, nie ma granic i są szerokie aleje. Nie dajmy mu się zwieść. ks. Paweł Siedlanowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz