sobota, 11 kwietnia 2020

Co naprawdę dzieje się ze światem i z nami?

Nie jest dobrze, gdy np. teologowie i duchowni, którzy powinni pomagać ludziom przejść przez ten czas z umiejętnością czytania znaków czasu (co na szczęście robi wielu z nich), rezygnują z tego zadania i codziennie analizują wykresy zachorowań i śmiertelności, skupiają się na skuteczności noszenia maseczek i z wypiekami na twarzy (czy klawiaturze) dzielą się ze światem spostrzeżeniami, dotyczącymi polityki prewencyjnej (lub jej braku) poszczególnych państw. Nie jest też właściwe lekceważenie tych, którzy w wydarzeniach wytłumaczalnych biologicznie i statystycznie chcą jednak widzieć znaki, które domagają się od człowieka odpowiedzi bardziej kluczowych niż tylko to, czy poddać się kwarantannie, czy nie. I nie jest dobrze, gdy ignorowane są głosy tych, którzy rozumiejąc konieczność działania tu i teraz, by zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii, stawiają ważne pytania o to, co dalej - z gospodarką, ze społeczeństwem, z układem sił w świecie. Epidemiolodzy i ich wykresy są nam potrzebne, by przyjąć strategię walki z epidemią, ale nie zastąpią strategów od polityki i ekonomii. W tym wszystkim teologowie - słusznie walcząc z zabobonami religijnymi, które obecnie trafiają na podatny grunt - niech nie ulegają innemu zabobonowi: że same wykresy i statystyka oraz zalecenia medyczne są tym, czego ludzie teraz najbardziej potrzebują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz