sobota, 3 lipca 2021

Baśń o neutralności

 


Co mam przeciwko neutralności światopoglądowej? Wszystko. Przede wszystkim, że takowa nie istnieje. U wielu ludzi wykształcił się dziwny rodzaj wiary w to, że można dziecko wychować bez poglądu na świat – niczego mu nie proponować, nie sugerować żadnych wartości, a tym bardziej wartości związanych z szeroko rozumianym życiem religijnym. W praktyce oznacza to postępowanie w duchu przekonania, że nasze dzieci, gdy dorosną, same chętnie wybiorą sobie taką czy inną religię, same zdecydują o tym, czy chcą być ochrzczone, albo też – jakim systemem wartości zamierzają się kierować. My tylko powinniśmy im to umożliwić. Brzmi dobrze, prawda? Sęk w tym, że to pułapka. Czy nam się to podoba, czy nie, oddziałujemy na nasze dzieci przez nasze wartości, podobnie jak i przez nasze emocje. Czy chcesz, czy nie chcesz – przekazujesz swojemu dziecku wartości. Albo te pozytywne, albo też ich negatywne odpowiedniki. Gdy przyjdzie mu kiedyś wybierać, odwoła się do tego, co od ciebie otrzymał. Pogląd na świat to nie czysto racjonalny wybór; to konglomerat wartości konstytuujących się w nas jako efekt interakcji z określonym środowiskiem wzrostu i ugruntowanych pod wpływem oddziaływania czynników emocjonalnych, kulturowych, utartych obyczajów i wzorców zachowań. Aleksander Bańka, GN 19.06.21


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz