wtorek, 24 stycznia 2023

Istotą kryzysu Kościoła jest brak Jana Chrzciciela

 


Przyszło nam żyć w krainie ślepców, w której nikt Go już nie dostrzega i nie adoruje. I do tego stanu powoli się przyzwyczajamy. Odkąd przyszła moda na picie kawy bez kofeiny, mleka bez mleka i czekolady bez cukru, nietrudno wyobrazić sobie chrześcijaństwo bez Chrystusa. Coraz trudniej usłyszeć o Nim w konferencjach i kazaniach, coraz rzadziej pada Jego imię w oficjalnych kościelnych dokumentach, w komitetach zarządzających naszymi strukturami zasiadają ludzie nieznający Go albo zadeklarowani „nosiciele pustki po Nim”. Gremia synodalne zajmują się reformowaniem religii i władzy w Kościele z pominięciem Jego dzieła zbawienia. Z ankiet synodalnych wydobywa się krzyk: chcemy poprawności politycznej, równości, zaradzenia dwustu latom zapóźnienia Kościoła w stosunku do świata. Nikt nie woła: Chrystus wodzem, Chrystus królem! Kiedy ludzkie ego się kurczy, jego miejsce zajmuje boskość. Nie jest możliwe, by dwie rzeczy zajmowały jednocześnie tę samą przestrzeń. Umniejszać się to znaczy mniej zajmować się sobą. Im więcej miejsca zajmuje w duszy Chrystus, tym mniej obciąża ją ludzkie „ja”. Janie Chrzcicielu, wróć! Ks. Robert Skrzypczak. GN 2/2023


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz