wtorek, 22 sierpnia 2017

Cudem uniknęliśmy śmierci…



Byłem bardzo blisko tej tragedii, kiedy rozpędzony samochód taranował ludzi. Było słychać huk, trzask a po chwili cisza, a dalej płacz, jęk poszkodowanych i przerażenie tych, którym cudem udało się uniknąć śmierci. Nikomu nie życzę takiego widoku. Dziękuję Matce Bożej z Lourdes, od której wracaliśmy za ocalenie. To Ona nad nami czuwała. Byliśmy też u Czarnej Madonny patronki Katalonii w Montserrat w Pirenejach i u św. Teresy w Avila. Tak jak Boża Opatrzność uchroniła mnie w 2010 r., kiedy miałem lecieć do Smoleńska, ale ostatecznie pojechałem pociągiem tak wówczas jak i teraz ocalenie zawdzięczam Panu Bogu i gorąco dziękuję. Jak to wyglądało z bliska? Przechodziliśmy głównym tętniącym życiem bulwarem miasta La Rambla, w pobliżu Placu Katalońskiego i udawaliśmy się przed pomnik Kolumba, gdzie mieliśmy się spotkać z innymi uczestnikami pielgrzymki. Później mieliśmy się udać na Mszę św. do katedry. Nagle zobaczyliśmy białą furgonetkę, która przejechała obok i wbiła się w tłum ludzi. Jedną z pierwszych ofiar była matka z dzieckiem w wózku. Cóż ta dziewczynka była winna…? Zrobił się szum, każdy próbował się ukryć. Razem z innymi znaleźliśmy schronienie w jednym ze sklepów. Przed oczyma cały czas mam widok tych ludzi, w których wjechał rozpędzony samochód z zamachowcem czy zamachowcami. Czy tak postępują ludzie…, chyba nie? Senator Stanisław Kogut
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/swiat/187717,cudem-uniknelismy-smierci.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz