piątek, 25 sierpnia 2017

Czy w Polsce skończył się liberalizm?



Nieoczekiwanie Polska mogła znaleźć się w awangardzie zmian światowych. Podczas debaty nad ustawą o Sądzie Najwyższym niezauważona została wypowiedź Roberta Winnickiego. Lider Ruchu Narodowego stwierdził, że system liberalny odszedł w Stanach Zjednoczonych, odszedł na Węgrzech i odchodzi także w Polsce. Liberalizm, jaki wydaje się panować wciąż w świecie Zachodu jest bardzo specyficzny. Liberalizm, w którym umowy o wolnym handlu mają tysiące stron. Liberalizm, w którym ważniejsza od rozsądku ekonomicznego jest polityka. Liberalizm, w którym inicjatywę gospodarczą co rusz ogranicza się kolejnymi regulacjami, czy to ekologicznymi, czy to wynikającymi z interesów branżowych. W tym systemie ważniejszymi wartościami niż wolność, własność czy sprawiedliwość, są tolerancja, różnorodność, merytokracja i skrajnie pojmowany indywidualizm. W tym kształcie system ten bliższy był wrażliwości lewicowej niż prawicowej. Jednak system oparty na wartościach, które były definiowane jako „liberalne”, zaczął być kwestionowany. Dobrobyt obywateli wielu państw, które nie stosują systemu „liberalnego”, systematycznie rośnie. Mowa tu nie tylko  Singapurze, ale też np. o Malezji. A dobrobyt obywateli wielu państw, które stosują systemu „liberalny”, spada. Dodatkowo dochodzi spadek poczucia bezpieczeństwa obywateli państw „liberalnych”. Wydaje się, że Polska stanęła na czele odchodzenia od „liberalizmu”. I jak na ironię, w awangardzie „światowej rewolucji” stają ludzie, nazywani pogardliwie ciemnogrodem. My nie powinnyśmy się obawiać. Bo chrześcijaństwo przetrwało w naprawdę różnych systemach. Bartosz Bartczak GN 33/2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz